Winamp Logo
Rzecz w Tym Cover
Rzecz w Tym Profile

Rzecz w Tym

Polish, News, 3 seasons, 494 episodes, 6 hours, 59 minutes
About
Dziesiątki wydarzeń. Setki komentarzy. Tysiące reakcji. W trzydzieści minut. "Rzecz W Tym" to codzienny program „Rzeczpospolitej” - omówienie najważniejszych wydarzeń dnia z kraju i ze świata. Od poniedziałku do czwartku o godzinie 17.00. Na program zaprasza Cezary Szymanek. Hosted on Acast. See acast.com/privacy (https://acast.com/privacy) for more information.
Episode Artwork

Donald Trump kontra Kamala Harris – dynamiczna walka o Biały Dom

Wybory w USA wydają się być jednym z najbardziej emocjonujących pojedynków politycznych ostatnich lat. Kamala Harris i Donald Trump dwoją się i troją aby na ostatniej prostej przekonać do siebie jak najwięcej wyborców.  Jakie strategie przyjmują kandydaci i co decyduje o ich przewadze w kampanii? Dlaczego Kamala Harris dystansuje się od Joe Bidena, a Donald Trump zdobywa coraz większą popularność? Na te pytania odpowiadamy w najnowszym odcinku podcastu Rzecz w tym, którego gościem był dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej Andrzej Łomanowski. Kamala Harris, próbując zdobyć poparcie Amerykanów, coraz wyraźniej odcina się od obecnej administracji. - Administracja Harris nie będzie kontynuacją administracji Bidena – deklaruje kandydatka. Andrzej Łomanowski wyjaśnia, dlaczego postać Joe Bidena staje się dla Harris politycznym obciążeniem, mimo że sama próbuje przedstawiać siebie jako młodszą, energiczną alternatywę. Joe Biden – symbol marazmu?Zdaniem Łomanowskiego, Joe Biden miał być „przyjaznym dziadkiem”, który zjednoczy podzieloną Amerykę. Jednak obecnie wielu Amerykanów postrzega go jako symbol marazmu. Harris, próbując zdystansować się od jego wizerunku, prezentuje siebie jako dynamiczną i kompetentną liderkę, ale jednocześnie nie może całkowicie odciąć się od dziedzictwa, które współtworzy jako wiceprezydent. Donald Trump – autorytarny, ale dynamicznyZ kolei Donald Trump jest zupełnym przeciwieństwem Bidena – autorytarny, dynamiczny, często kontrowersyjny. Według byłego szefa personelu Białego Domu, Johna Kelly’ego, Trump „podziwia dyktatorów”, a jego działania – ja mówił Kelly - „mieszczą się w ogólnej definicji faszysty”.  Łomanowski podkreśla jednak, że choć Trump posiada autorytarne skłonności, trudno uznać go za faszystę. Zwraca uwagę, że Trump budzi niechęć elit politycznych, ale jego agresywny styl działania daje mu przewagę w oczach wielu wyborców. Oligarchizacja Stanów ZjednoczonychW podcaście pojawia się także temat oligarchizacji Stanów Zjednoczonych. Łomanowski zauważa, że już w latach 70. CIA ostrzegała przed rosnącym wpływem oligarchów na politykę kraju. Choć Trump zdaje się być przedstawicielem tej klasy, jego retoryka obrońcy „zwykłego Amerykanina” zyskuje poparcie wyborców, a jego dystans do elit działa na jego korzyść. Czy Trump może przywrócić „porządek” w polityce międzynarodowej?Jednym z kluczowych punktów kampanii Trumpa jest jego zapowiedź zakończenia wojny w Ukrainie jeszcze przed inauguracją. Łomanowski komentuje te deklaracje z dystansem, ale zauważa, że Trump jako prezydent promował „strategiczną nieokreśloność” – oznacza to, że wrogowie Ameryki nie powinni wiedzieć, jak USA zareagują na ich działania. Problem polega jednak na tym, że ta nieokreśloność wprowadzała także zamieszanie wśród sojuszników USA. Relacje Trumpa z dyktatoramiDziennikarz Rzeczpospolitej podkreśla, że Trump, mimo swojego autorytarnego stylu, miał trudności w kontaktach z doświadczonymi politykami, takimi jak Władimir Putin.  - Putin potrafi się dostosować do każdego rozmówcy -  mówi Łomanowski, co stawiało Trumpa w niekorzystnej sytuacji podczas spotkań z rosyjskim przywódcą. Wojna w Ukrainie i Bliskim Wschodzie – kluczowe dla wyborów?Według Łomanowskiego, eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie czy Ukrainie może mieć kluczowe znaczenie w nadchodzących wyborach. - Jeśli te wojny zaczną eskalować, Trump może zebrać dodatkowe głosy – zauważa dziennikarz. Amerykanie mogą bowiem uznać, że obecna administracja nie radzi sobie z sytuacją międzynarodową, a Trump jako „człowiek porządku” przywróci stabilizację.Dynamiczna walka do samego końcaNa zakończenie rozmowy Łomanowski podkreśla, że kampania wyborcza jest niezwykle dynamiczna. Trump, swoimi nietypowymi zachowaniami, jak smażenie frytek w McDonaldzie, próbuje pokazać, że jest „zwykłym człowiekiem”, co działa na jego korzyść. Jednak ostateczny wynik wyborów pozostaje niepewny, a zarówno Harris, jak i Trump będą walczyć o każdy głos. 
10/24/202425 minutes, 19 seconds
Episode Artwork

To co stanie się w mediach społecznościowych, może zaważyć na wyniku wyborów

Jaka będzie rola mediów społecznościowych w nadchodzących wyborach prezydenckich? Jak wielkie platformy wpływają na wizerunek kandydatów? Dlaczego lider sondaży Rafał Trzaskowski zmaga się z coraz większą falą negatywnych komentarzy w sieci i czy wpłynie to na jego szanse w wyborach prezydenckich. O tym mówił Michał Fedorowicz, analityk internetu. - Media społecznościowe stały się nieodzownym narzędziem w polityce – mówi Michał Fedorowicz, przewodniczący europejskiego kolektywu analitycznego Res Futura. Jak pokazują wcześniejsze kampanie, począwszy od zwycięstwa Andrzeja Dudy w 2015 roku, social media mają ogromny wpływ na postrzeganie kandydatów. - Media społecznościowe to puste naczynie, które zapełniamy treścią. To, jak zostanie ono wypełnione, decyduje o odbiorze polityków - mówi Fedorowicz.Zdaniem eksperta politycy opierają swoje kampanie na polaryzacji, wiedząc, że negatywne treści generują więcej interakcji. W kampanii wyborczej, podobnie jak w sprzedaży, liczy się szybkość i intensywność przekazu. Przykładem jest Rafał Trzaskowski, który według Fedorowicza już teraz staje się celem coraz bardziej zorganizowanej kampanii oszczerstw. Kreowanie nastrojów wokół kandydatówFedorowicz wyjaśnia, że analiza nastrojów w sieci nie polega tylko na liczeniu komentarzy, ale także na badaniu ich sentymentu. Negatywne komentarze, nawet jeśli są mniejszością, mogą zdominować dyskusję i wpłynąć na wizerunek kandydata. - Rafał Trzaskowski od lat jest na celowniku prawicowych baniek informacyjnych, które wykorzystują każdą okazję, aby podważyć jego wiarygodność – podkreśla Fedorowicz.Jako przykład przywołuje kampanię Bronisława Komorowskiego, którego wizerunek przed wyborami 2015 roku został zniszczony przez memy i negatywne komentarze w sieci. Podobna strategia, jak twierdzi Fedorowicz, może być teraz stosowana wobec Trzaskowskiego, co może odbić się na jego szansach w wyborach prezydenckich. Zorganizowane kampanie internetowe – zagrożenie dla procesu wyborczego?Jednym z głównych zagrożeń dla nadchodzących wyborów jest, zdaniem Fedorowicza, aktywność zorganizowanych grup internetowych, które sztucznie podbijają negatywne nastroje wokół wybranych kandydatów. Chociaż Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażach, to w sieci coraz częściej pojawiają się negatywne komentarze. - To nie przypadek – za tym stoją dobrze zorganizowane działania, które mają na celu osłabienie jego pozycji – twierdzi ekspert.Fedorowicz przywołuje przykład kampanii w Stanach Zjednoczonych, gdzie zorganizowane grupy wykorzystywały media społecznościowe do osłabienia pozycji Hillary Clinton w 2016 roku, a podobne mechanizmy mogą działać w Polsce. – Jesteśmy świadkami podobnego procesu – ataków na Trzaskowskiego, mających na celu zniechęcenie wyborców do oddania na niego głosu – mówi Fedorowicz. Sztaby muszą nadążać za technologiąEkspert zwraca uwagę, że skuteczna kampania w mediach społecznościowych wymaga nie tylko dużych nakładów finansowych, ale także sprawnej strategii. Kandydaci, którzy nie opanują algorytmów i nie potrafią generować treści angażujących, będą mieli trudności w walce o głosy.W przypadku kandydatów PiS, takich jak Karol Nawrocki czy Przemysław Czarnek, Fedorowicz zauważa, że mimo ich obecności w mediach, nie mają oni jeszcze wystarczającego zasięgu, aby skutecznie rywalizować na poziomie mediów społecznościowych. - Budowanie wizerunku w sieci to proces długotrwały, a dzisiejsze kampanie są oparte na szybkich reakcjach i zorganizowanych działaniach – dodaje. Rafał Trzaskowski – lider sondaży czy internetu?Choć Trzaskowski dominuje w sondażach, to Fedorowicz ostrzega, że rosnąca liczba negatywnych komentarzy może podważyć jego szanse na zwycięstwo. - Ataki w sieci mogą stworzyć obraz kandydata, który nie jest godny zaufania – a to może zniechęcić wielu wyborców do oddania głosu – mówi ekspert. Kluczowym wyzwaniem dla sztabu Trzaskowskiego będzie walka z tym negatywnym wizerunkiem.Wybory prezydenckie w 2024 roku będą wyjątkowe ze względu na ogromną rolę mediów społecznościowych. Dobrze zorganizowane kampanie internetowe mogą wpłynąć na wynik wyborów, a negatywna kampania wobec Rafała Trzaskowskiego już się rozpoczęła. - To, co zobaczymy w mediach społecznościowych, może zaważyć na ostatecznym wyniku wyborów – podsumowuje Fedorowicz. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #Wybory2024 #RafałTrzaskowski #DonaldTusk #KampaniaPrezydencka #SondażePolityczne #MediaSpołecznościowe #PolitykaOnline #ManipulacjaMediami #Dezinformacja #RzeczWTym #PodcastPolityczny #HejtOnline #WalkaOPrezydenturę
10/23/202440 minutes, 5 seconds
Episode Artwork

800 plus. Likwidować, czy nie likwidować?

Temat świadczenia 500+, a później 800+, od lat wywołuje liczne emocje w Polsce, zarówno społeczne, jak i polityczne. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Bartoszem Marczukiem, ekspertem ds. polityki rodzinnej, który był odpowiedzialny za wprowadzenie programu. Dyskusja koncentruje się na wpływie 500+ na demografię, a także na przyszłości programu oraz możliwościach jego modyfikacji w celu poprawy wskaźnika dzietności. Już po ośmiu latach od wprowadzenia 500+ Polska odnotowuje spadek dzietności do poziomu 1,17, co dalekie jest od progu zapewniającego stabilność populacyjną na poziomie 2,1. Jak wskazuje Marczuk, początkowy wzrost dzietności do 1,45 w latach 2017-2019 dawał nadzieję, ale wiele czynników, takich jak pandemia, wojna i inflacja, wpłynęło na pogorszenie sytuacji. - Mimo wprowadzenia programu 500+, nie udało się osiągnąć wskaźnika dzietności gwarantującego odtworzenie populacji - zauważa Bogusław Chrabota. Co nie zadziałało w programie 500+? Marczuk wyjaśnia, że choć 500+ pomogło w walce z ubóstwem, to nie rozwiązało problemu niskiej dzietności. Zwraca uwagę na zmiany kulturowe i niepewność ekonomiczną jako na główne czynniki, które zaważyły na decyzjach o posiadaniu dzieci. - Od 2020 roku żyjemy w permanentnym czasie niepewności – najpierw COVID, potem wojna i kryzys energetyczny - tłumaczy. Dodaje, że młodsze pokolenia, które dorastały w czasach stabilności i wzrostu gospodarczego, nie są przygotowane na tak intensywne kryzysy, co skutkuje niższą dzietnością. Chrabota proponuje wprowadzenie kryterium dochodowego do programu 800+, co według niego mogłoby lepiej skierować wsparcie do najuboższych. Marczuk podchodzi do tego z rezerwą, wskazując, że wprowadzenie progów dochodowych mogłoby mieć jedynie symboliczny efekt, a oszczędności byłyby niewielkie. Jego zdaniem, kluczowe jest utrzymanie długoterminowej stabilności programów prorodzinnych, aby Polacy mogli planować przyszłość w poczuciu bezpieczeństwa. Alternatywy dla 800+ – bon mieszkaniowy? Podczas rozmowy Bogusława Chraboty z Bartoszem Marczukiem pojawia się również pomysł zastąpienia części środków przeznaczanych na 800+ innymi programami wspierającymi rodziny, na przykład bonem mieszkaniowym. - Bon mieszkaniowy mógłby pomóc młodym rodzinom w zakładaniu własnych gospodarstw domowych, co mogłoby przełożyć się na wzrost dzietności - ocenia Marczuk. Wylicza, że taki program kosztowałby ok. 18 miliardów złotych, co jest niższym kosztem niż podniesienie wysokości świadczenia 500+ do 800złotych. W dyskusji pojawia się także wątek roli zmian kulturowych w spadku dzietności. Marczuk zwraca uwagę na rosnącą indywidualizację społeczeństwa oraz opóźnianie decyzji o założeniu rodziny z powodu kariery zawodowej. - To proces globalny, którego nie da się odwrócić jednym programem socjalnym - podkreśla. Chrabota z kolei przekonuje, że za pieniądze nie da się kupić dzietności i zwraca uwagę na potrzebę wsparcia relacji między kobietami a mężczyznami oraz walki z kryzysem męskości. Czy ograniczenie prawa do aborcji wpłynęło na dzietność? Bogusław Chrabota pyta też o wpływ prawa dotyczącego aborcji na dzietność. Marczuk odpowiada, że badania Instytutu Pokolenia nie potwierdzają takiego wpływu, podkreślając, że Polacy generalnie chcą mieć dzieci, ale nie realizują swoich planów z powodów ekonomicznych i społecznych. - Ograniczenia aborcji nie mają wpływu na decyzje o posiadaniu dzieci - stwierdza. Wsparcie dla rodzin w Polsce Marczuk sugeruje rozważenie wprowadzenia tzw. ilorazu rodzinnego, wzorowanego na rozwiązaniach francuskich. Dzięki niemu rodziny mogłyby korzystać z bardziej korzystnych rozliczeń podatkowych, uwzględniających liczbę dzieci. - To mogłoby realnie odciążyć finansowo rodziny i zachęcić do posiadania większej liczby dzieci - mówi. W odpowiedzi na pytanie Chraboty o związki partnerskie, Marczuk wskazuje, że nie mają one realnego wpływu na dzietność. Zaznacza, że ułatwienie zawierania takich związków mogłoby przynieść korzyści w zakresie bezpieczeństwa prawnego i majątkowego partnerów. W podcaście pada stwierdzenie, że potrzeba długoterminowej, stabilnej polityki prorodzinnej, która obejmowałaby nie tylko wsparcie finansowe, ale również programy związane z mieszkalnictwem i elastycznym rynkiem pracy. - Nie da się co kilka lat zmieniać polityki rodzinnej. Ludzie muszą mieć pewność, że wsparcie ze strony państwa będzie trwałe - mówi Marczuk. Więcej na stronie: rp.pl Twitterze: twitter.com/rzeczpospolita Facebooku: facebook.com/dziennikrzeczpospolita Linkedin: linkedin.com/company/rzeczpospolita/ #800plus #500plus #demografiaPolski #politykaRodzinna #dzietność #BartoszMarczuk #BogusławChrabota #bonMieszkaniowy #kryzysDemograficzny #ubóstwo #inwestycjaWRodziny #reforma500plus #wsparcieRodzin #podcastPolityczny #Rzeczwtym #polityka
10/22/202427 minutes, 52 seconds
Episode Artwork

„Zwycięstwo Trumpa może szybko zakończyć wojnę, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania"

Jędrzej Bielecki o napięciach geopolitycznych w Europie i na świecieWynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość Ukrainy. Zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. O obecnej sytuacji w Europie i na świecie oraz roli Polski w sprawach międzynarodowych mówił Jędrzej Bielecki dziennikarz działu zagranicznego Rzeczpospolitej – gość podcastu Rzecz w tym.    Bielecki odniósł się do fotografii, na której przedstawieni są liderzy USA, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, co wzbudziło liczne spekulacje dotyczące wykluczenia Polski z ważnych rozmów. - To spotkanie w Berlinie to jest konsekwencja niedoszłego spotkania w Rammstein. Prezydent Biden w czasie tej pożegnalnej wizyty już nie chciał spotykać się z Andrzejem Dudą – mówi Jędrzej Bielecki.    Stosunki polsko-niemieckie: nadzieje były duże   Dziennikarz wskazuje też na impas w relacji Polski z Niemcami, gdzie mimo wcześniejszych nadziei na odbudowanie więzi, współpraca pozostaje ograniczona. Donald Tusk, który jeszcze w lipcu próbował przeforsować inicjatywę „Tarcza Wschód”, spotkał się z chłodnym przyjęciem kanclerza Scholza, co przyczyniło się do dalszego pogorszenia relacji. Problem reparacji wojennych również pozostaje otwartą kwestią, co dodatkowo komplikuje wzajemne stosunki. - Nadzieje były bardzo duże, ale zawód zaczął się już wcześniej, latem, gdy Donald Tusk z projektem ‘Tarcza Wschód’ spotkał się z chłodną reakcją kanclerza Scholza – mówi Bielecki.    Szybkie zakończenie wojny może być bolesne   Dziennikarz odnosi się także do amerykańskiej polityki i zbliżających się wyborów prezydenckich. Jego zdaniem wynik wyborów w USA będzie miał kluczowy wpływ na przyszłość wsparcia dla Ukrainy. Wskazuje, że zwycięstwo Donalda Trumpa mogłoby doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny, choć poprzez kontrowersyjne rozwiązania, które mogłyby być bolesne dla Ukrainy. - Trump zadzwoni do Putina i albo wymusi negocjacje, albo wyśle broń bez żadnych ograniczeń – dywaguje Bielecki, zwracając uwagę na nieprzewidywalność byłego prezydenta USA.   Kamala Harris, potencjalna rywalka Trumpa, postrzegana jest jako kontynuatorka obecnej polityki Stanów Zjednoczonych, która według Bieleckiego nie prowadzi do rzeczywistego zakończenia konfliktu, lecz utrzymuje Ukrainę w stanie permanentnej wojny na wyczerpanie.   Rozmówcy poświęcili również uwagę wyborom i referendum w Mołdawii - Mołdawia jest kluczowa dla strategicznej pozycji Rosji w Europie Wschodniej – mówi Bielecki, podkreślając, jak ważne są tamtejsze wydarzenia dla sytuacji Ukrainy.
10/21/202424 minutes, 29 seconds
Episode Artwork

Zmiana trenera Igi Świątek – czy Wim Fissette pomoże utrzymać dominację naszej zawodniczki?

Belg Wim Fissette został nowym trenerem Igi Świątek. Liderka rankingu WTA podkreśla, że Fissette wnosi do zespołu bogate doświadczenie oraz jasną wizję przyszłości. W podcaście "Rzecz w Tym" Olgierd Kwiatkowski, dziennikarz działu sportowego „Rzeczpospolitej” analizuje, co ta zmiana oznacza dla Igi i całego polskiego tenisa. - Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, podkreślając, że chociaż Fissette ma ogromne doświadczenie, musi dostosować się do specyfiki pracy z liderką światowego tenisa. Kim jest Wim Fissette? Kwiatkowski przypomina, że Fissette współpracował z wieloma najlepszymi tenisistkami na świecie, takimi jak Naomi Osaka, Angelique Kerber czy Kim Clijsters. Jego kariera trenerska rozpoczęła się właśnie od pracy z Clijsters, której pomógł zdobyć trzy tytuły wielkoszlemowe. To zbudowało jego reputację jako jednego z czołowych trenerów WTA. - To trener światowej czołówki – podkreśla Kwiatkowski, zwracając uwagę na jego sukcesy z innymi zawodniczkami.   „Laptop coach” – nowoczesne podejście Fissette'a   Fissette zyskał przydomek „laptop coach” z powodu zamiłowania do wykorzystania danych i analiz statystycznych w swojej pracy. Gość Marzeny Tabor - Olszewskiej zauważa, że choć nowoczesne technologie są dla niego ważne, Fissette przede wszystkim buduje dobre relacje z zawodniczkami. To cecha, która może pomóc w efektywnej współpracy z Igą Świątek, znaną z mocnego charakteru i profesjonalizmu.   Dziennikarz Rzeczpospolitej zwraca uwagę na fakt, że w tenisie to zawodnik jest „pracodawcą” swojego trenera. Iga Świątek, mająca już ogromne doświadczenie, musi ufać swojemu trenerowi, ale sama decyduje o kierunku swojej kariery. - Iga nie pozwoli, by ktoś narzucał jej swoją wolę – to ona podejmuje kluczowe decyzje – mówi Kwiatkowski, wskazując na równowagę, którą Fissette będzie musiał odnaleźć.   Co poszło nie tak z Wiktorowskim?   Dlaczego Świątek zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, który doprowadził ją na szczyt światowego tenisa? Kwiatkowski sugeruje, że „wyczerpała się formuła”, a Świątek może potrzebować świeżego podejścia, aby dalej się rozwijać. Chociaż nie ma oficjalnych informacji na temat powodów rozstania, Kwiatkowski zwraca uwagę na możliwe zmiany, które mogą wpłynąć na grę Polki.   Oczekiwania wobec Fissette'a   Jakie zmiany może wprowadzić nowy trener? Kwiatkowski wskazuje na aspekty gry Świątek, które wymagają poprawy, jak większa aktywność przy siatce i wykorzystanie skrótów. Czy Fissette zdecyduje się na takie zmiany? Czas pokaże, ale eksperci są zgodni, że belgijski trener będzie dążył do maksymalnego wykorzystania potencjału Polki.   Iga Świątek stoi przed ważnymi decyzjami dotyczącymi swojej przyszłości turniejowej. Chociaż zrezygnowała z kilku turniejów w Azji, wciąż zamierza walczyć o utrzymanie pozycji liderki w WTA Finals w Arabii Saudyjskiej. Jak wskazuje Kwiatkowski, wynik tego prestiżowego turnieju może być kluczowy dla dalszego rozwoju kariery Świątek pod okiem Fissette'a.   Nie bez znaczenia pozostaje także możliwy udział Świątek w finałach Billie Jean King Cup, gdzie Polska ma silną reprezentację. Świątek, znana ze swojego zaangażowania w grę dla kraju, może rozważać udział w tym turnieju. Czy nowy trener wpłynie na tę decyzję? Czas pokaże.   Czy Świątek zdoła utrzymać swoją dominację na korcie pod okiem nowego trenera? Kwiatkowski podkreśla, że Fissette jest jednym z najlepszych trenerów dostępnych na rynku, a jego doświadczenie z pewnością pomoże Polce w dalszym rozwoju. Jednak czy nowa współpraca przyniesie oczekiwane rezultaty, dowiemy się dopiero za kilka miesięcy. #igaswiatek, #tenis, #wimfissette, #rzeczwtym, #coach, #podcast, #sport
10/17/202424 minutes, 4 seconds
Episode Artwork

„Lekceważenie Nawrockiego przez Trzaskowskiego byłoby błędem”

Karol Nawrocki z 22,2 procent poparcia rzuca rękawicę Rafałowi Trzaskowskiemu, który prowadzi w sondażu z wynikiem 34,2 procent. Jakie są szanse, że były bokser i prezes Instytutu Pamięci Narodowej zmobilizuje elektorat Prawa i Sprawiedliwości i podejmie skuteczną walkę o fotel prezydenta? – o tym mówiła w najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w Tym" Estera Flieger. W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”, Estera Flieger, publicystka Rzeczpospolitej, analizuje możliwe starcie między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim. Jej zdaniem PiS stoi przed dwoma głównymi wyzwaniami: - Po pierwsze, zbudowanie rozpoznawalności kandydata poza elektoratem PiS i po drugie, mobilizacja własnego elektoratu – uważa Flieger. Czy poparcie Nawrockiego będzie rosło? Publicystka przewiduje, że poparcie dla Nawrockiego będzie rosło, szczególnie po ewentualnym oficjalnym ogłoszeniu jego kandydatury. Jej zdaniem to polityk niezwykle ambitny. – Jak zajmowałam się muzeum II Wojny Światowej w 2018 stwierdziłam, że to będzie kiedyś kandydat PiS na prezydenta. Zobaczyłam wtedy, pisząc o muzeum, człowieka o ogromnych ambicjach – opowiada.   Flieger przypomina, że Nawrocki, dawny bokser i historyk, zyskał polityczną rozpoznawalność realizując politykę historyczną Prawa i Sprawiedliwości w Muzeum II Wojny Światowej. Flieger podkreśla, że Nawrocki jest mocno kojarzony z „twardym antykomunizmem i polityką historyczną PiS”, co może być atutem w walce o głosy bardziej konserwatywnych wyborców. – Samo oparcie się na polityce historycznej jednak nie wystarczy by wygrać – wskazuje Flieger, sugerując, że kandydat PiS będzie musiał zaprezentować bardziej szeroką wizję polityczną, aby zdobyć poparcie szerszej grupy wyborców. Jak wyglądałoby starcie Nawrockiego z Trzaskowskim w II turze wyborów prezydenckich?   Lekceważenie Nawrockiego byłoby błędem – mówiła Flieger pytana o jego szanse w II turze wyborczej, zwłaszcza w starciu z Trzaskowskim. Jej zdaniem Radosław Sikorski miałby lepsze szanse w bezpośrednim pojedynku z kandydatem PiS.   Ekspertka zauważa również, że „Nawrocki może liczyć na głosy wyborców Konfederacji”, co może być istotnym elementem jego strategii, zwłaszcza jeśli pojawi się na Marszu Niepodległości 11 listopada, budując swoją pozycję wśród prawicowego elektoratu.   Więcej o przyszłości polskiej sceny politycznej, sondażach i możliwych scenariuszach w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w Tym”.
10/16/202426 minutes, 6 seconds
Episode Artwork

Bezpieczeństwo Polski a zmiany strategii migracyjnej. Rozmowa z Jackiem Siewierą

W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym”, gościem Bogusława Chraboty był Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN). Tematem rozmowy były najważniejsze kwestie dotyczące stanu bezpieczeństwa Polski w obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich, ochrony granic oraz zmian w strategii migracyjnej zapowiadanych przez premiera Donalda Tuska. W kontekście trwającego kryzysu migracyjnego i zagrożeń na wschodniej granicy Polski, Jacek Siewiera szczegółowo opowiadał o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, która od dawna zmaga się z naporem nielegalnych migrantów. Siewiera podkreślił, że „granice Rzeczypospolitej są nie tylko bezpieczne, ale stale umacniane. Dobre decyzje poprzedniego rządu o budowie bariery oraz rozwijane programy wzmacniania tej konstrukcji gwarantują bezpieczeństwo.” Siewiera wyjaśnił także, jak zmienia się sytuacja na granicy i jakie są obecne statystyki dotyczące prób jej nielegalnego przekroczenia: „W ostatnich trzech tygodniach migracja była rekordowo niska. Prób nielegalnego przekroczenia granicy jest teraz mniej niż sto dziennie, co znacząco różni się od wcześniejszych miesięcy kryzysu.” Bogusław Chrabota pytał gościa o stosowane przez polskie służby metody przeciwdziałania migracji, w tym o tzw. pushbacki. Jak tłumaczył Siewiera, w przypadku w pełni zabezpieczonej bariery granicznej, nie ma konieczności ich stosowania, a migranci, którzy próbują nielegalnie przekroczyć granicę, są natychmiast zawracani. W dalszej części rozmowy, Jacek Siewiera odniósł się do niedawno zapowiedzianych przez premiera Donalda Tuska zmian w prawie azylowym. Jak wyjaśnił gość podcastu „Rzecz w tym”, kwestia azylu to złożona procedura: „Azyl to krajowa forma ochrony, regulowana polskim prawem. To, co budzi więcej pytań niż odpowiedzi, to szczegóły zmian w strategii migracyjnej, o której mówi premier Tusk. Na razie nie jest jasne, czy te zmiany dotyczyć będą tylko procedur azylowych, czy także szerszych kwestii związanych z ochroną międzynarodową.” Kolejnym tematem poruszonym w podcaście była przyszłość polskiej prezydentury. W obliczu zbliżającego się końca drugiej kadencji Andrzeja Dudy, Chrabota pyta Siewierę o jego oczekiwania wobec nowego prezydenta Polski. Szef BBN podkreślił, że przyszły prezydent będzie musiał sprostać wyjątkowym wyzwaniom, jakie stawia przed nim współczesna polityka międzynarodowa: „Następny prezydent musi być arbitrem, łącznikiem i mediatorem, który w trudnych czasach będzie potrafił nawigować po wzburzonym morzu, zwłaszcza wtedy, gdy dochodzi do zmiany załogi co cztery lata. Będzie musiał również zadbać o strategiczne inwestycje i bezpieczeństwo narodowe.” W rozmowie pojawił się też temat wojny w Ukrainie i jej wpływ na bezpieczeństwo Polski. Jacek Siewiera zasugerował, że mimo wysiłków dyplomatycznych, sytuacja może zmierzać w stronę zamrożenia konfliktu: „Jesteśmy świadkami momentu, w którym pewna forma procesu dyplomatycznego może mieć miejsce. Niestety, nie musi to oznaczać zawieszenia broni, ale raczej zamrożenie konfliktu, co może mieć dalekosiężne konsekwencje dla bezpieczeństwa całej Europy.” #BezpieczeństwoPolski #GranicaPolskoBiałoruska #Migracja #DonaldTusk #JacekSiewiera #BBN #KryzysMigracyjny #WyboryPrezydenckie #OchronaGranicy #Pushback #PrawoAzylowe #PolitykaMigracyjna #PolskaPrezydentura #AndrzejDuda #WojnaNaUkrainie #PolitykaMiędzynarodowa #BezpieczeństwoNarodowe #StrategiczneInwestycje #RzeczWTym
10/15/202434 minutes, 7 seconds
Episode Artwork

Jacek Nizinkiewicz: Żona Zbigniewa Ziobry próbowała zablokować publikację wywiadu

-  Patrycja Kotecka próbowała zablokować publikację, pomimo, że byliśmy z ministrem Zbigniewem Ziobro umówieni na ukazanie się rozmowy w konkretnym dniu – mówi Jacek Nizinkiewicz o opublikowanym na stronach rp.pl wywiadzie z byłym ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. – Prawdopodobnie ktoś z otoczenia ministra doszedł do wniosku, że taki wywiad nie powinien się ukazać przed kongresem PiS i spodziewaną fuzją PiS z Suwerenną Polską. Skutkowało to próbą przesunięcia wywiadu, a później próbą wycięcia z tej rozmowy fragmentów dotyczących kongresu – mówi dziennikarz „Rzeczpospolitej”.   Jacek Nizinkiewicz zaznacza, że nie zgodził się na próby ocenzurowania czy przesunięcia publikacji. - Są to naciski niedopuszczalne – mówi i zaznacza, że ma dowody na próby nacisków „na wypadek, gdyby ktoś chciał wkroczyć na drogę sądową”. Jacek Nizinkiewicz mówi, że rozmowa ze Zbigniewem Ziobrą była dynamiczna, trwała ponad dwie godziny. – Mam wrażenie, że Zbigniew Ziobro był jak Eminem w szczycie swojej kariery. Minister mówił bardzo energicznie, trochę „nawijał” – relacjonuje Nizinkiewicz.   Były minister sprawiedliwości powinien dzisiaj rano stawić się na przesłuchaniu Komisji Śledczej ds. Pegasusa, ale nie pojawił się w Sejmie. Pod koniec września biegły sądowy wydał opinię, zgodnie z którą stan zdrowia byłego ministra sprawiedliwości pozwala na stawiennictwo przed komisją w połowie października.  
10/14/202416 minutes, 43 seconds
Episode Artwork

Co wiemy po roku Michała Probierza w roli selekcjonera? „To nie jest pokolenie jak za Nawałki”

- Najważniejszym celem i najuczciwiej postawionym jest awans reprezentacji na mundial, gdzie wciąż miejsc dla Europy jest niewiele - mówił w rozmowie z Arturem Bartkiewiczem Kamil Kołsut, szef działu sport "Rzeczpospolitej", który był gościem podcastu "Rzecz w Tym".   Reprezentację Polski czekają w najbliższych dniach dwa mecze w Lidze Narodów – z Portugalią i Chorwacją. Rozegramy je niemal dokładnie rok po tym, gdy Probierz zastąpił w roli selekcjonera Portugalczyka Fernando Santosa. Wydawało się, że gorzej niż za Santosa kadra już grać nie może, ale wielu kibicom miny zrzedły, gdy reprezentacja, już pod wodzą Probierza, tylko zremisowała u siebie 1:1 w meczu eliminacji Euro 2024 z Mołdawią. Ostatecznie Probierz zdołał uratować dla Polski eliminacje Euro 2024 i – po wygranym barażu z Walią - pojechaliśmy na mistrzostwa do Niemiec, gdzie udało się uniknąć kompromitacji, czego wielu kibiców obawiało się, widząc, że będziemy rywalizować z Holandią i Francją.  Co dziś wiemy o reprezentacji prowadzonej przez Michała Probierza? Czy przyniesie nam kiedyś tyle radości co kadra Adama Nawałki?  - Wiemy wszyscy, że to nie jest potencjał ludzki, który w jakiś sposób imponuje. Wiemy wszyscy, że ta kołderka jest wąska i zasoby są dosyć płytkie. Trudno mówić, że Probierz buduje drużynę, która może kiedyś powtórzyć wyniki kadry Nawałki – przyznał Kołsut.  - To pokolenie nie jest tak wybitne, jak pokolenie Nawałki i najważniejsze jest to, aby Michał Probierz w jakiś sposób, dzięki efektowi synergii, mądrymi decyzjami umiał wykrzesać z piłkarzy to, co mają najlepsze – mówił szef działu Sport „Rzeczpospolitej”.  - Najważniejszym celem i najuczciwiej postawionym jest awans na mundial, gdzie wciąż miejsc dla Europy jest niewiele (16 z 48 – red.). Już sam awans na mundial i możliwość uczestnictwa w tym święcie futbolu będzie sukcesem.   To jest poprzeczka, jaką powinniśmy wieszać drużynie Michała Probierza. Nie niżej, ale i nie wyżej – ocenił Kołsut. A jak Kamil Kołsut ocenia styl gry, jaki chce nadać reprezentacji Probierz. Czy Łukasz Skorupski będzie nowym bramkarzem kadry na lata? Czy w obronie jesteśmy skazani na Jana Bednarka, który jest zmiennikiem piłkarza, którego nie mamy, jak niegdyś Jakub Wawrzyniak? Czy w pomocy nie brakuje nam dziś zawodnika do „noszenia fortepianu”? I czy potrafimy sobie wyobrazić atak bez Roberta Lewandowskiego? O tym wszystkim w rozmowie Artura Bartkiewicza z Kamilem Kołsutem. 
10/10/202421 minutes, 54 seconds
Episode Artwork

Aquapark Fala przedstawia dziecko jako strasznego intruza, jakąś zakałę ludzkości

Aquapark Fala od dawna ma problem z dziećmi, to nie ich pierwsza kontrowersja akcja związana z dzieciakami. Nie narzekajmy więc na to, że siedzą one ciągle w smartfonach, jeśli nie pozwalamy im wyjść w przestrzeń publiczną – mówi Joanna Ćwiek-Świdecka w podcaście „Rzecz w tym”. Łódzki aquapark ogłosił, że w sobotę 19 października na baseny wejdą wyłącznie dorośli. A plakat informujący o tej strefie wolnej od dzieci przyozdobiono płaczącym niemowlakiem. I wybuchła afera. Jak pogodzić potrzeby dorosłych i prawa dzieci? O tym w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej” rozmawiają Michał Płociński i Joanna Ćwiek-Świdecka.– Mając małe dziecko, rozumiem, że czasem chce się spędzić czas tam, gdzie tych dzieci nie ma – przyznaje dziennikarka działu krajowego „Rzeczpospolitej”. – Ale mnie w historii z aquaparkiem Fala zmroził plakat: to przekreślone krzyczące dziecko nie wygląda dobrze, jest przedstawione jako straszny intruz, jakby to była jakaś zakała ludzkości. A to przecież tylko małe dziecko, które idzie na basen.– Nie podoba mi się też to, że jest to cały dzień dla dorosłych, bez dzieci. A to przecież sobota, czyli czas, gdy właśnie z dziećmi można spokojnie pójść na basen. To wtedy jest na to moment. A tu nagle ktoś wyklucza taką rodzinę – ocenia Ćwiek-Świdecka. – Nawet bym z tym nie dyskutowała, gdyby to była strefa bez dzieci, powiedzmy, od godziny 19. OK, zróbmy wtedy imprezę na basenie. Ale nie cały dzień od 9 rano.– Aquapark Fala od dawna ma problem z dziećmi, to nie pierwsza kontrowersja akcja związana z dzieciakami. Wcześniej na koniec roku szkolnego wprowadzili bilet za złotówkę dla tych dzieciaków, które mają świadectwa z paskiem. I to też spotkało się z krytyką, bo dziś już przecież dobrze rozumiemy – i w pedagogice jest taki trend od jakiegoś czasu – że nie powinno się dzielić dzieci ze względu na osiągnięcia w nauce, bo taki pasek nie jest miarodajny. Nie wiemy, z jakiego powodu dziecko nie ma wybitnych ocen, może miało problemy zdrowotne czy trudną sytuację w domu. I samorządowy basen nie powinien go dodatkowo karać za brak czerwonego paska – tłumaczy dziennikarka.– Gdyby to był prywatny biznes, to łatwiej by to można zrozumieć. Ale to jest jednostka samorządowa utrzymywana z podatków wszystkich mieszkańców.– Jeżeli chcemy, żeby dzieci się rodziły, to kraj musi być dla dzieci przyjazny. Ludzie muszą rozumieć, że młodzi ludzie też są ludźmi i mają takie same prawa. Nie możemy traktować ich jako zło konieczne. I musimy pamiętać, że po prostu dzieci to dzieci – dodaje dziennikarka. – Jak dziecko ma okres buntu dwulatka i leży na ulicy, wyjąc wniebogłosy, to zawsze znajdzie się jakaś miła pani, która ci powie, że kompletnie nie nadajesz się na matkę.Pada argument, że dzieci i tak dziś wolą siedzieć w domy na smartfonie i tablecie, mają inne rozrywki. – Ale to też jest często wymuszone przez deweloperów – odpowiada Joanna Ćwiek-Świdecka. – Na nowych osiedlach nie ma gdzie się bawić przed domem. Jak masz małe dziecko, mieszkając, takim na nowym, wypasionym osiedlu, to założenie jest takie, że i tak pojedziesz się z nim pobawić na drugi koniec miasta do jakiegoś parku z atrakcjami dla dzieci. Nie myśli się o takiej spontaniczności, że można pobawić się gdzieś blisko. A nie zawsze masz czas, żeby jechać kawał drogi, by dziecko mogło się pobawić przez godzinę.– Mamy takie megawypasione publiczne boiska, zresztą też samorządowe, gdzie dzieciakom nie wolno grać w piłkę, bo „gniotą trawę”. Mogą na nich grać tylko te dzieci, które chodzą do konkretnej szkoły czy ćwiczą w danej szkółce piłkarskiej, za którą rodzice płacą ciężkie pieniądze. I wtedy dziecko trawy nie gniecie. A przez resztę dnia lepiej, żeby boisko stało puste. Nie narzekajmy więc na to, że dzieciaki siedzą ciągle w smartfonach, jeśli nie pozwalamy im wyjść w przestrzeń publiczną – pointuje dziennikarka.
10/9/202419 minutes, 48 seconds
Episode Artwork

Viktor Orban kontra Węgry. Czy ma już z kim przegrać?

Węgry są w połowie swojej europejskiej prezydencji, ale mało kto w Budapeszcie o tym mówi - zauważa Bogdan Góralczyk, politolog i hungarysta, w rozmowie z Bogusławem Chrabotą. Budapeszt buntuje się przeciw Victorowi Orbanowi i jego rządom. Przedwczoraj, 6 października, mieszkańcy stolicy znów masowo protestowali, tym razem przeciw publicznej telewizji, która już dawno temu stała się maszynką propagandową Orbana. Do niedawna nie mieli nadziei. Reżim wydawał się nieusuwalny. Ale teraz jest inaczej. Pojawiła się alternatywa. To Peter Magyar i jego partia TISZA. Czy idzie do władzy? Jakie ma szanse obalić reżim? I czy sprosta Orbanowi w bezpośredniej konfrontacji, do której dojdzie już 9.10 w Brukseli? O tym wszystkim w rozmowie z profesorem Bogdanem Góralczykiem, politologiem, hungarystą i autorem książki „Ojczulkowie” o mężach stanu, którzy przez długie lata rządzili na Wegrzech.
10/8/202429 minutes, 7 seconds
Episode Artwork

Big techy nie są wrogami mediów. Chodzi o uczciwy podział zysków

Dlaczego Facebook blokuje treści od polskich wydawców? Jakie są największe wyzwanie przed mediami? Co wymaga regulacji? –  o tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiali Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Grupy Wydawniczej Gremi z Michałem Szułdrzyńskim, redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej”. W podcaście „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota, który jest też wiceprezesem polskiej Izby Wydawców Prasy i Europejskiego Stowarzyszenia Mediów Informacyjnych mówił o tym, jak ważną rolę dla mediów odgrywają regulacje na poziomie Unii Europejskiej. – Zależało nam na tym, by wydawcy, którzy ponoszą koszty pracy dziennikarzy, mieli rekompensatę za swoją pracę i za swój wysiłek w postaci praw pokrewnych. Objęła to nowa dyrektywa o prawach pokrewnych na rynku cyfrowym. Przez ostatnie walczyliśmy o to na forum Parlamentu Europejskiego – mówił Chrabota. Przypomniał jednak, że regulacje muszą nadążać za rzeczywistością. – Generatywna sztuczna inteligencja jest dziś nieuregulowana – zauważył. Jako przykład dał deep-fakes. – Ktoś wpuszcza do sieci kawałek filmu wideo wytworzony przez sztuczną inteligencję, który idealnie symuluje rzeczywistość, ale też zafałszowuje rzeczywistość, a nikt nas nie informuje, że to jest nieprawda – tłumaczył. Europejscy wydawcy domagają się „był obowiązek odpowiedniego znaku wodnego, który informuje przeciętnego widza, że to jest materiał wytworzony przez sztuczną inteligencję, a nie materiał reporterski pokazujący rzeczywistość”.
10/7/202425 minutes, 47 seconds
Episode Artwork

Paulina Matysiak: Lewica nie musi być przyspawana do liberałów

Z liberałami oczywiście wiele spraw, które interesują lewicę, można załatwić. Albo tak nam się wydaje, że można załatwić, bo też widzimy, że żadnych efektów w tych tematach od wielu miesięcy nie ma – mówi Paulina Matysiak w podcaście „Rzecz w tym”. Czy możliwa jest w polskiej polityce współpraca ponad podziałami? Najnowszy przykład Pauliny Matysiak, która założyła wraz z posłem PiS-u Marcinem Horałą stowarzyszenie „Tak dla Rozwoju”, pokazuje, że nie jest to łatwa droga. Lewica właśnie przedłużyła zawieszenie jej w prawach członka klubu parlamentarnego, a nawet próbowała odwołać ją z sejmowej komisji infrastruktury. Jak tę drogę widzi sama posłanka z Kutna, opowiada Michałowi Płocińskiemu w podcaście „Rzecz w tym”.– Uważam, że nie zrobiłam niczego niewłaściwego. Jestem dalej lewicową posłanką, czekam na rozstrzygnięcia partyjne, ale nie czuję, żebym w jakikolwiek sposób, na poziomie wartości, które są dla mnie ważne, opuściła lewicę – mówi Paulina Matysiak. – Działalność w stowarzyszeniu „Tak dla Rozwoju” to po prostu jeden z elementów mojej aktywności, wierzę w ten ruch, daje mi dużo satysfakcji. Po prostu są takie sprawy, co do których musi być elementarna zgoda i gdzie po prostu trzeba się dogadać, bo wiadomo, że duże projekty infrastrukturalne nie zostaną przecież wybudowane w czasie jednej kadencji – następcy muszą je kontynuować.– Ale może tak to już tak musi być, że Lewica nie może dogadywać się z PiS. Na całym świecie lewica jest dziś częścią szerokich liberalnych koalicji w starciu z populistami – mówi Michał Płociński. – Wcale nie musi tak być, ja się z takim sposobem myślenia nie zgadzam. To jest wpadnięcie w jakieś takie koleiny, że lewica jest przyspawana do liberalnego sposobu myślenia. Absolutnie tak nie musi być. Z liberałami oczywiście wiele spraw, które interesują lewicę, można załatwić. Albo tak nam się wydaje, że można załatwić, bo też widzimy, że żadnych efektów w tych tematach od wielu miesięcy nie ma – mówi Matysiak. – Mam poczucie, że pozostawanie w klubie Lewicy z perspektywy wyborcy Razem nie przynosi nam korzyści. Ja ich w tym momencie nie widzę.A gdzie widzi się za pięć lat? – Bardzo nie lubię patrzeć i dyskutować o polityce w taki sposób, co będzie za kilka lat, czy będzie miejsce dla mnie na liście. Ja osobiście nie muszę być posłanką. Posłem się bywa, ministrem się bywa, mówię zupełnie serio.
10/3/202422 minutes, 22 seconds
Episode Artwork

Dyrektor AJC: Przez ten rok, od 7 października, świat dla Żydów zmienił się na gorsze

Izrael prowadzi wojnę z Hamasem, Hezbollahem, na Zachodnim Brzegu, gdzie jest 27 organizacji terrorystycznych, z Huti z Jemenu, bojówkami z Iraku, Iranem oraz Syrią, gdzie Irańczycy wspierają reżim Assada – mówiła w programie „Rzecz w tym” Agnieszka Markiewicz, szefowa biura American Jewish Committee na Europę Środkową.Na Izrael w ciągu ostatnich godzin spadło kilkaset irańskich rakiet balistycznych. Sytuacja w regionie, jej międzynarodowe reperkusje, a także zbliżająca się rocznica ataku Hamasu na Izrael, gdy zginęło 1200 Izraelczyków, a 250 zostało uprowadzonych do Gazy – to były tematy środowego wydania podcastu „Rzecz w tym”.- Hezbollah zaatakował Izrael od razu po ataku Hamasu 7 października 2023 roku, zanim Izrael podjął jakąkolwiek odpowiedź – przypominała Agnieszka Markiewicz, szefowa biura American Jewish Committee na Europę Środkową. – Ponad sto tysięcy Izraelczyków z powodu ostrzału Hezbollahu prowadzonego z Libanu, nie może od roku wrócić do swoich domów – mówiła.Jej zdaniem na działalność Iranu należy patrzeć w szerszym kontekście: - Jednym celem Iranu jest likwidacja Izraela, po prostu fizyczna likwidacja. Drugim – dominacja nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale w ogóle na świecie.- Pamiętajmy, że te same irańskie drony Shahed, którymi jest bombardowany Izrael, codziennie są wykorzystywane przez Rosję do atakowania Ukrainy. Przez cały wrzesień nie było jednego dnia, kiedy drony typu Shahed nie spadałyby na Ukrainę – mówiła Markiewicz. I pytała: - Dlaczego nie widzimy oczywistych związków pomiędzy Iranem a Rosją?- Nie możemy zaakceptować faktu, że jakieś państwo jest codziennie atakowane i jego mieszkańcy nie mogą po prostu spokojnie żyć na terenie swojego państwa – podkreślała.Szefowa AJC Central Europe uważa, że Izrael musi się bronić na siedmiu frontach. – Prowadzi wojnę z Hamasem, Hezbollahem, na Zachodnim Brzegu, gdzie jest 27 organizacji terrorystycznych, z Huti z Jemenu, bojówkami z Iraku, Iranem oraz Syrią, gdzie Irańczycy wspierają reżim Assada – wyliczała Markiewicz.Zdaniem gościa programu „Rzecz w tym” z punktu widzenia społeczności żydowskiej na świecie świat zmienił się na gorsze ze względu na „bezprecedensowy wzrost antysemityzmu na całym świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych”.- Izrael można krytykować i decyzje, które podejmuje polityczne, tak jak tak jak wszystko, co dzieje się w każdym innym kraju. Izrael jest demokracją i zresztą odbywające się co tydzień protesty przeciw rządowi, są tego najlepszym przykładem. Nikt nie blokuje wyrażania opinii i bardzo ostrego sporu politycznego, jaki ma miejsce w Izraelu. To jest normalna cecha demokracji – mówiła Markiewicz. Ale zwracała uwagę na to, że ta normalna krytyka działań państwa Izrael często przekracza granice antysemityzmu: - Wiodące media zachodnie mają problem z tym, żeby nazwać Hezbollah organizacją terrorystyczną, tylko używają jakichś enigmatycznych określeń. Najważniejsze światowe instytucje mają problem z tym, żeby wymienić, który kraj zaatakował Izrael, czyli Iran. Kiedy nie nazywamy rzeczy po imieniu, tylko mówimy o eskalacji przemocy w regionie, to to nie jest w porządku – mówiła.
10/2/202426 minutes, 18 seconds
Episode Artwork

Sztuczna inteligencja uderza w Donalda Tuska. „IDEAS NCBR może stać się nowym CPK”

Mam wrażenie, że sytuacja z naukowcami jest taką pierwszą, w której jakaś grupa społeczna przychodzi do Donalda Tuska i mówi wprost: „Popieraliśmy PO, a dziś wystawiamy rachunek za nasze poparcie”. Kluczowym słowem są tutaj aspiracje, bo sztuczna inteligencja i ośrodek IDEAS NCBR przemawiają do wyobraźni Polaków – mówi Estera Flieger w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej”.   Polska Akademia Nauk pisze na oficjalnym koncie w serwisie X: „Polska nauka tonie”. Badacze zajmujący się sztuczną inteligencją rzucają papierami, atakując rząd, że politycznymi decyzjami pogrzebał IDEAS NCBR, który miał być hubem dla badań nad AI w Polsce. Do tego mamy protesty różnych środowisk w sprawie zwolnienia z Muzeum Historii Polski niezależnego dyrektora Roberta Kostry oraz aferę z obsadzaniem stanowisk w Totalizatorze Sportowym po politycznej linii – zaczyna podcast Michał Płociński. – Powiedziałeś o Totalizatorze Sportowym, więc to się siłą rzeczy kojarzy ze szczęściem i loterią. Przypomina mi się cytat z filmu „Vabank”, kiedy Duńczyk mówi do Kwinto: „Nie mówię ci, że jesteś pechowiec, ale ostatnio nie miałeś zbyt wiele szczęścia”. I rzeczywiście to jest tak trudny tydzień dla rządu, jakiego naprawdę dawno nie miał – mówi Estera Flieger, publicystka „Rzeczpospolitej”. Który kryzys wizerunkowy jest najtrudniejszy? – Myślę, że nieoczekiwanie jednak sytuacja w nauce, dlatego że jest to środowisko, którego sympatie polityczne są dosyć czytelne i ono rzeczywiście oczekuje od Donalda Tuska interwencji – odpowiada Flieger. Twarzą tego kryzysu jest wiceminister Maciej Gdula, który z ramienia Nowej Lewicy miał przeprowadzać systemową reformę nauki. – Po kilku latach rządów ministra Przemysława Czarnka wszyscy mieli nadzieję, że teraz znajdą po stronie ministra nauki partnera, że to będzie ktoś, z kim będą mogli rozmawiać o systemowych zmianach. Tymczasem przyszło ogromne rozczarowanie, bo jednym z takich punktów krytyki ministra Gduli jest to, że on z nikim ze środowiska naukowego tych zmian nie konsultuje. Sytuacja w polskiej nauce jednak długo nie przebijała się w debacie publicznej. Co się zmieniło? – Protestować zaczęło środowisko zajmujące się sztuczną inteligencją, a sztuczna inteligencja to jest po pierwsze bardzo nośny temat, tym się ludzie rzeczywiście dzisiaj interesują, a po drugie ona łączy świat nauki ze światem biznesu. I jeden z listów otwartych adresowanych do Donalda Tuska podpisali właśnie przedsiębiorcy żywo zainteresowani sztuczną inteligencją. – Kluczowym słowem tutaj są aspiracje, ambicje. Na wyobraźnię Polaków podziałało to, że ten ośrodek, bo mówimy o konkretnym ośrodku w ramach struktury NCBR-u, czyli ośrodku IDEAS, zdobył sobie bardzo szybko międzynarodową renomę, że pracują tam świetni eksperci, że odwołany właśnie prof. Piotr Sankowski jest oceniany – tutaj cytat z wiceprezesa Polskiej Akademii Nauk – jako gigant nauki światowej w tym obszarze. I to podziało na wyobraźnię, że Polska jest w ścisłej czołówce w sztucznej inteligencji. I łatwo było już połączyć ten temat w debacie publicznej z innymi popularnymi aspiracyjnymi sprawami, jak np. CPK. Dla Donalda Tuska IDEAS NCBR może stać się nowym CPK. – Myślę, że koniec końców to się skończy typowym dla premiera postawieniem sprawy tak, że on jest dobrym carem, który skarci zaraz złych bojarów. Czyli nie możemy wykluczyć, że Donald Tusk odwoła ministra Macieja Gdulę, którego, swoją drogą, całe środowisko Nowej Lewicy broni – tłumaczy Estera Flieger. – Mam jednak wrażenie, że sytuacja z naukowcami jest w sumie taką pierwszą, w której jakaś grupa społeczna przychodzi do Donalda Tuska i mówi wprost: „No, popieraliśmy PO, oczekujemy teraz w zamian tego i tego, wystawiamy teraz rachunek za nasze poparcie”. I to jest rzeczywiście nowa sytuacja. Ale dużo zależy teraz od środowiska naukowców i tego, jak bardzo będą wywierać presję i mówić jednym głosem – podsumowuje Flieger.
10/1/202424 minutes, 31 seconds
Episode Artwork

Rusłan Szoszyn: Większość świata ma cyniczne podejście do tej wojny

- Ukraina musi pozyskać z zewnątrz około 40 mld dolarów na prowadzenie wojny z Rosją. Ponad połowa z tej sumy to pieniądze, które nie są pewne. Mamy dzisiaj dużo znaków zapytania jeśli chodzi o Ukrainę – mówi Rusłan Szoszyn, dziennikarz Rzeczpospolitej. Ukraińcy przygotowali przyszłoroczny budżet państwa, a w nim? Potężna dziura. Brakuje miliardów dolarów. Wciąż ponad 40 proc. budżetu jest uzależnione od pożyczek i dotacji z Zachodu. Wszyscy zadają sobie pytanie: czy wystarczy pieniędzy na wojnę z Rosją? Dzisiaj w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor – Olszewska gościła dziennikarza redakcji zagranicznej Rzeczpospolitej – Rusłana Szoszyna.- Olbrzymi kawałek pomocy dla Ukrainy to pieniądze, które powinny płynąć z USA. Wiele będzie zależało od tego, jak będą toczyły się wydarzenia na froncie. Jeśli w Stanach Zjednoczonych wygra Donald Trump, być może „usadzi” on Wołodymyra Zełenskiego przy stole negocjacyjnym z Władimirem Putinem. Oczywiście o ile Putin na to pójdzie, bo w tej chwili nie wiemy tego, znamy tylko deklaracje Trumpa – zaznacza Rusłan Szoszyn. - Rosja ma wciąż pieniądze na prowadzenie wojny z Ukrainą za sprawą swoich sojuszników, którzy pomagają jej omijać sankcje. Większość świata ma cyniczne podejście do tej wojny. Ta wojna dotyka świata demokratycznego, a ten świat jest jednak mniejszością – mówi gość podcastu „Rzecz w tym”. Dziennikarz Rzeczpospolitej opowiedział w podcaście, że znaczna część Rosjan poszła walczyć  z sąsiednim krajem za sprawą dużych pieniędzy, jakie państwo płaci za zaciągniecie się do armii. – Były przypadki, kiedy Rosjanie szli na front, potem uciekali, a partnerki zgłaszały takich zbiegów do służb, bo przestawały przychodzić przelewy – opowiadał Szoszyn.
9/30/202418 minutes, 29 seconds
Episode Artwork

Robert Kostro: Nie czuję się cierpiętnikiem. Mam nadzieję, że w MHP przetrwa duch otwartości

Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną – mówi Michałowi Płocińskiemu odwołany właśnie dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro w podcaście „Rzecz w tym”, codziennym programie „Rzeczpospolitej”.   Wciąż nie wiemy oficjalnie, dlaczego na półtora roku przed otwarciem wystawy stałej, na którą pracował pan z grubsza 18 lat, został pan w środku kadencji odwołany z funkcji dyrektora Muzeum Historii Polskiej. Ale domyślam się, że pan te powody odwołania poznał. Jakie one były i jak pan się do nich ustosunkował? To jest dosyć trudna kwestia, bo ja nie wiem tak naprawdę, jakie były te powody. Mogę się ich tylko domyślać.   Ale na pewno ktoś się z panem spotkał w resorcie kultury, dostał pan jakiś oficjalny dokument. Żeby było jasne: miałem w tej sprawie kilka spotkań w ministerstwie. Tyle że na pierwszym spotkaniu mówiono o jednym, a w dokumencie mnie odwołującym widnieje coś zupełnie innego. Najpierw była mowa, że jest potrzebne nowe otwarcie. Co to znaczy, to do końca nie wiem, ale odczytałem to jako pewien kontekst polityczny. A już oficjalne uzasadnienie wiąże się z tym, że podobno nie wykorzystywałem przez kolejne lata swoich środków budżetowych.   „Rzeczpospolita” dotarła do pism, w których ministra kultury Hanna Wróblewska wskazała wprost na niewłaściwy nadzór nad inwestycją, co spowodowało spór prawny z wykonawcą, spółką Budimex, która zgłasza wobec MHP wielomilionowe roszczenia. Ale ten spór wynika przede wszystkim z opóźnień z winy wykonawcy. Spornym tematem jest np. kwestia konstrukcji dachu – zabrała nam ona prawie rok. Ale nawet gdyby to było tak, że to ja jestem za to odpowiedzialny, to tak sformułowany zarzut nigdy w życiu nie powinien pojawić się w tym piśmie. Ministerstwo w ten sposób staje po stronie prywatnego inwestora przeciwko instytucji, którą nadzoruje. Uważam, że to jakaś kompletna fuszerka.   Będzie pan się teraz bronił? Odwołam się oczywiście do sądu pracy.   I będzie się pan starał o przywrócenie na stanowisko dyrektora Muzeum? Nie, raczej o odszkodowanie. Nie można prowadzić takiej dużej inwestycji wbrew woli ministra – trzeba mieć pełne zaufanie. I z tego powodu odczuwam dziś też pewien rodzaj ulgi, bo przez ostatnie miesiące brakowało mi poczucia takiego bezpieczeństwa. A ono jest ważne na różnych poziomach. Jeśli dyrektor nie ma z kim przegadać problemów, bo nagle nikt nie ma czasu na żadne rozmowy, to trudno podejmować decyzje organizacyjne, personalne. Bo je trzeba wytłumaczyć, wyjaśnić, trzeba mieć przekonanie, że potem te decyzje będą bronione. Dobra komunikacja z ministerstwem po prostu jest niezbędna.   Listy otwarte w pańskiej obronie podpisali ludzie z rozmaitych środowisk: Tomasz Nałęcz, Kazimierz Wójcicki, Eugeniusz Smolar, Andrzej Grajewski czy nawet prof. Joanna Choińska-Mika, czyli przewodnicząca Rady MHP, ale już mianowana przez rząd Donalda Tuska. Jak pan to poparcie odbiera i czy liczył pan na to, że ono pana uchroni? Nie zamierzam się wypierać swoich związków ze środowiskami konserwatywnymi, zwłaszcza w latach 80. i 90. Ale u mnie zawsze przeważała postawa państwowa nad partyjną czy ideologiczną. Doskonale wiedziałem, że muzeum tworzę nie dla siebie i liczyłem się ze zdaniem różnych środowisk. I udało mi się utrzymać ten duch publiczny, otwartości na dialog. Ludzie, którzy przychodzą na nasze wystawy, nie uważają chyba, że uczestniczą w projektach skierowanych tylko do tego czy innego wąskiego środowiska. Ale nie czuję się jakimś cierpiętnikiem. Mam nadzieję, że w MHP przetrwa ten duch otwartości.   W dalszej części podcastu Michał Płociński pyta Roberta Kostrę o przygotowywaną wystawę stałą, a także o rolę, jaką według niego powinno pełnić Muzeum Historii Polski. Rozmówcy podsumowują też czasy tzw. POPiS-u, których poniekąd symbolem mogło się stać Muzeum Historii Polski.
9/26/202447 minutes, 17 seconds
Episode Artwork

Nizinkiewicz po powrocie z Dolnego Śląska: Powodzianie najbardziej boją się, że zostaną sami

Ludzi na zalanych terenach w ogóle nie interesuje polityka. Martwią się, czy zdążą osuszyć domy, nim nastaną chłody. I że potem wszyscy o nich zapomną – mówił w podcaście dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz. Gość podcastu „Rzecz w tym”, dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz, który wrócił w poniedziałek o świcie z terenów objętych powodzią i jeszcze w środę rano rozmawiał z samorządowcami z zalanych miejscowości: Lądka Zdroju i Stronia Śląskiego, dzielił się ze słuchaczami i widzami podcastu swoimi spostrzeżeniami z powodzi. Zdążyć, nim nastaną chłody – Każdy kto może pracować rękami, rzuca wszystko by ratować swój dobytek. Zalane domy są opróżnianie ze wszystkiego, co miało kontakt z wodą, sprzęty kuchenne, zabawki, meble, wszystko brudne od szlamu blokuje np. ulice Głuchołazów. Rozmawiałem z ludźmi, którzy chcieli wszystko uprzątnąć z domów, by spróbować osuszyć zalane domy, bo boją się co się stanie, jak nadejdą chłody. Nie chcą wyjeżdżać, kto ma siły, chce pracować na miejscu – mówił dziennikarz. W najgorszej sytuacji są chorzy i starsi W innej sytuacji są osoby starsze i chore. – Nie wierzą już, że zdążą się za swego życia odbudować. Niektórzy mówią, że woleliby już umrzeć, nie mają sami siły sprzątać, nie mogą poradzić sobie sami. Oni nie mają nadziei. Inni też boją się, że jak media przestaną się interesować sytuacją na terenach zniszczonych powodzią, zostaną ze wszystkim całkiem sami – opowiadał Nizinkiewicz. W przeciwieństwie do osób prowadzących debaty na platformach społecznościowych, powodzianie w ogóle nie chcą się zajmować polityką. – Nie interesuje ich wina tej czy innej partii. Oni skupieni są przede wszystkim na tym, by móc wrócić do normalnego życia, odbudować dom, mieć gdzie spędzić zimę, martwią się, czy starczy im środków na remonty – opowiadał Nizinkiewicz. Jego zdaniem również samorządowcy nie chcą w tej chwili polityki. – Mówią gdzie zawiodło państwo, gdzie zawiodła komunikacja. Ale mają teraz ważniejsze rzeczy do zrobienia niż polityka.
9/25/202418 minutes, 28 seconds
Episode Artwork

Chiny: Nadzieja na pokój czy zagrożenie dla świata?

Czy rosnąca potęga Chin jest zapowiedzią globalnego pokoju, czy może stanowi poważne zagrożenie dla stabilności świata? Nasz gość, publicysta i ekspert w dziedzinie Azji Wschodniej, Rafał Tomański, rozkłada na czynniki pierwsze ambicje Chin w kontekście konfliktów w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, a także ich wpływy w Afryce i BRICS. W odcinku omawiamy m.in. potencjalny konflikt wokół Tajwanu – czy wybuchnie gorąca wojna o wyspę, której Chiny nie wykluczają? Zastanawiamy się, jak daleko Pekin jest gotowy posunąć się, by zrealizować swoje ambicje w regionie Azji wschodniej. Czy świat zmierza w stronę starcia między Chinami a Stanami Zjednoczonymi?Rozmawiamy także o roli Chin jako mediatora w konfliktach na Bliskim Wschodzie. Czy Pekin może wpłynąć na relacje między Hezbollahem a Izraelem? Jaką rolę odgrywają Chiny jeśli chodzi o konflikty w tym regionie? Rafał Tomański podkreśla, że świat Zachodu, według chińskiej narracji, zmierza ku upadkowi, a Chiny intensywnie rozwijają swoje wpływy na tzw. globalnym południu, w szczególności w Afryce. Wspominamy też o rosnącej roli Szanghajskiej Organizacji Współpracy oraz o tym, dlaczego BRICS zaczyna się „rozjeżdżać”. Jakie miejsce w tej globalnej układance zajmują Japonia i Korea? Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/24/202428 minutes, 29 seconds
Episode Artwork

To znacznie więcej niż wypadek, to świadome łamanie przepisów

- Ciężko to nazwać wypadkiem – mówi o zdarzeniu na Trasie Łazienkowskiej w nocy z 14 na 15 września Mikołaj Małecki, karnista, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Ta sytuacja jest o wiele bardziej karygodna, z tego co wiemy, mamy tu do czynienia ze świadomym łamaniem przepisów. Robienie sobie z drogi publicznej prywatnego toru wyścigowego to nie jest zwykły wypadek. Przypomnijmy - w nocy z 14 na 15 września w Warszawie rozpędzony volkswagen arteon staranował osobowego forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Ojciec zginął na miejscu, matka i dzieci trafiły do szpitala. Pijani pasażerowie z pojazdu sprawcy trafili do aresztu. Kierujący zbiegł. Prokurator zarządził jego poszukiwania listem gończym, a później Europejskim Nakazem Aresztowania. O konsekwencjach tego tragicznego zdarzenia Marzena Tabor – Olszewska rozmawia w podcaście Rzecz w tym z profesorem Mikołajem Małeckim, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzącym portal DogmatyKarnisty.pl. - Prokuratura ma kilka opcji. Mamy tu wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym. Jeżeli sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia to kodeks karny przewiduje karę od 5 do 20 lat pozbawienia wolności – mówi Mikołaj Małecki.
- Mamy tu do czynienia z dwiema fazami zdarzenia. Pierwsza to ta, kiedy doszło do tego tragicznego w skutkach wypadku. Druga - to wszystko co zdarzyło się później. Ta druga faza zdarzenia zaostrza potencjalną karę. Samo zbiegnięcie z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy zaostrza karę, ale może też być potraktowane jako osobne przestępstwo. Kodeks karny mówi, że kierowca jest prawnie odpowiedzialny za udzielenie pomocy poszkodowanym i pozostania na miejscu zdarzenia. Jeśli kierowca tego zaniecha, to może odpowiadać za skutki tego zaniechania. Kodeks karny mówi o usiłowaniu zabójstwa przez zaniechanie z zamiarem ewentualnym. Uważam, że taką kwalifikację w opisywanej sytuacji też można rozważać – tłumaczy profesor Mikołaj Małecki. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/23/202426 minutes, 56 seconds
Episode Artwork

Państwo podczas powodzi pokazało sprawczość. Nieocenione jest zaangażowanie wojska

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, tych trzech, czterech dni, uważam, że państwo pokazuje swoją sprawczość. Dobrze się stało, że jest tak duże zaangażowanie wojska, bo jego pomoc podczas takich klęsk żywiołowych jak powódź jest nieoceniona. Ale czy państwo do końca jest zdolne, żeby w pełni przywrócić stan sprzed powodzi? – mówi Marek Kozubal w podcaście „Rzecz w tym”.Sytuacja powodziowa na Dolnym Śląsku wciąż jest poważna. Dane o akcji ratunkowej robią wrażenie. Bierze w niej udział 19 śmigłowców, nawet 20 tys. żołnierzy i kilka tysięcy policjantów. Wojsko zbudowało szpital polowy w Nysie, odbuduje most tymczasowy w Głuchołazach, a na miejsce powodzi docierają już wojska inżynieryjne z ciężkim sprzętem do usuwania gruzu i powalonych drzew. Same fakty robią a wrażenie, a jak działania służb można ocenić w praktyce?– Patrząc z dzisiejszej perspektywy, tych trzech, czterech dni, uważam, że państwo pokazuje swoją sprawczość. A przypomnę, że państwo to nie jest idea, tylko to są konkretni ludzie i instytucje, które działają w oparciu o obowiązujące prawo, przepisy, dzisiaj głównie związane z zarządzaniem kryzysowym, z usuwaniem skutków powodzi – mówi Marek Kozubal, dziennikarz działu krajowego „Rzeczpospolitej”, gość podcastu „Rzecz w tym”, codziennego programu „Rzeczpospolitej”.W serwisach społecznościowych służbą zdecydowanie najlepiej oceniają za swoje zaangażowanie w akcji ratunkowej jest Ochotnicza Straż Pożarna. – Ochotników bardzo wysoko cenimy dlatego, że to są ludzie mieszkający na miejscu, którzy świetnie znają te tereny, znają społeczność. Dlatego tak się poświęcają. Siłą rzeczy to ludzie, którzy jako pierwsi udzielali pomocy – tłumaczy Kozubal.Wojsko ogłosiło operację „Feniks”, która ma chronić Polaków przed powodzią, ale też rozpocząć odbudowę zdewastowanych terenów. To ma być akcja „na niespotykaną do tej pory skalę w historii Polski” – mówi gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. A wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz dodaje, że zaangażowanych w nią ma być nawet 20 tys. żołnierzy.– Dobrze się stało, że jest tak duże zaangażowanie wojska, bo żołnierze są w stanie pomóc w fizycznym usunięciu skutków powodzi, po prostu posprzątać. Ale wojsko to także służby wyspecjalizowane, na przykład wojska chemiczne, które są w stanie przywrócić do użytku skażone w tej chwili ujęcia wody, są w stanie odkazić obiekty, które zostały zniszczone przez powódź, a także dostarczyć sprzęt ciężki, spychacze. I są po pierwsze w stanie dojechać swoimi ciężarówkami do miejsc, które do niedawna były zupełnie odcięte od świata, gdzie trzeba dostarczyć podstawowe produkty żywnościowe i wodę, bo to jest najistotniejsze. Pomoc wojska jest więc nieoceniona – tłumaczy Marek Kozubal.– Bardzo dobrze, że Wojska Obrony Terytorialnej w stan gotowości zostały postawione jeszcze przed rozpoczęciem tego armagedonu. Żołnierze WOT w trybie alarmowym zostali wezwani do swoich jednostek jeszcze w poprzednim tygodniu. I na tym polega tak naprawdę sprawczość państwa – dodaje dziennikarz. – Ale czy państwo do końca jest zdolne, żeby w pełni przywrócić stan sprzed powodzi, to zobaczymy dopiero za kilka miesięcy, bo tyle czasu będzie trwało usuwanie skutków powodzi. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/19/202419 minutes, 21 seconds
Episode Artwork

Wybuchające pagery Hezbollahu. W co gra premier Izraela Beniamin Netanjahu?

Detonując pagery, które zabiły 11 osób i raniły ponad cztery tysiące osób, Mosad, izraelski wywiad, chciał pokazać na co go stać i jak głęboko infiltruje swoich przeciwników – uważa Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.To była historia jak z filmu. We wtorek w Libanie doszło do eksplozji tysięcy miniaturowych urządzeń, służących do komunikacji bojownikom Hezbollahu. – Korzystają z pagerów, ponieważ uważają, że zwykła sieć komórkowa jest infiltrowana przez Izrael – tak Jędrzej Bielecki tłumaczył powód, dlaczego Hezbollah używa sposobu komunikacji znanego z lat dziewięćdziesiątych.W urządzeniach produkowanych przez tajwańską firmę, z których część wytworzono na Węgrzech, przy baterii zamontowano małą ilość materiału wybuchowego, którego eskplozja raniła cztery tysiące osób, 11 zaś zginęło.Bielecki zastanawiał się, jaka będzie reakcja Hezbollahu na ten ruch. Czy odpowie zbrojnie? Czy zaangażuje się w tę odpowiedź wspierający Hezbollah Iran? Przypomniał, że po tym, jak na terytorium Iranu Izrael zabił przywódcę Hamasu Ismaila Hanijję w lipcu tego roku, Teheran zapowiedział krwawą zemstę. Taka zemsta do dziś jednak nie nastąpiła, również z powodu nacisków Stanów Zjednoczonych, którym zależało na tym, by nie doszło do eskalacji napięcia na Bliskim Wschodzie.- Premier Izraela Beniamin Netanjahu gra na Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA – uważa Bielecki. Trump, który zerwał za swej prezydentury umowę z Iranem i pośredniczył w „porozumieniach Abrahamowych”, czyli pojednaniu miedzy Izraelem a kilkoma państwami arabskimi, był bliskim sojusznikiem Netanjahu. Administracja Biedna i Harris utrzymała bliski sojusz z Izraelem, ale była znacznie bardziej krytyczna wobec Netanjahu.– Od 2019 roku na izraelskim premierze ciążą zarzuty korupcyjne. Jak przestanie być premierem, może trafić do więzienia. Konflikt z Hamasem na południu i Hezbollahem na południu, jest więc Netanjahu na rękę, pozwala mu się utrzymać przy władzy – twierdzi Bielecki.Jego zdaniem stawką konfliktu jest w tej chwili nie tylko pokój na Bliskim Wschodzie, ale też przyszłość Izraela jako jedynego demokratycznego państwa w tamtym regionie.Bielecki uważa, że Joe Biden uznał, że zagrożeniem dla światowego pokoju jest sojusz Rosji i Chin wraz z Iranem i Koreą Północną. – Dlatego buduje sojusze z krajami, które mogę te kraje zatrzymać: m.in. Japonią, Tajwanem, Koreą Południową, dalej na zachód wokół Iranu, i wokół Rosji. Stabilność na bliskim wschodzie jest kluczowym warunkiem tego układu sił – twierdzi.Co by się stało, gdyby Iran został sprowokowany do ataku na Izrael? Zdaniem Bieleckiego USA musiałby się włączyć w jego obronę, co doprowadziłoby do wojny na znacznie większą skalę. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/18/202428 minutes, 59 seconds
Episode Artwork

Powódź pokazuje prawdziwy obraz naszego państwa i społeczeństwa. I on daje nadzieje

Czy jestem zaskoczona? Nie, bo Polacy są dobrzy w takich akcjach, to jest piękne i budujące. W obliczu tak strasznej powodzi widzimy istotę naszego człowieczeństwa, to, co czyni nas społeczeństwem. Ale też się okazuje, że bardzo sprawnie działa państwo – mówi Estera Flieger w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej”.Jaki obraz naszego człowieczeństwa wyłania się z klęski żywiołowej na południu Polski i debaty publicznej wokół powodzi? O to Michał Płociński pyta w podcaście „Rzecz w tym” publicystkę „Rzeczpospolitej” Esterę Flieger.Czy nie jest to trochę zaskakujące, że ratowanie zwierząt z powodzi rodzi tak duże kontrowersje, szczególnie w serwisach społecznościowych? – Ja bym powiedziała, że tych kontrowersji jest dużo mniej niż emocji pozytywnych, bo serwisy społecznościowe obiegają zdjęcia nie tylko służb ratowniczych, ale również ofiar powodzi, ludzi, którym tonie dobytek życia, a sami jeszcze w tym czasie niosą jeszcze pomoc naszym braciom mniejszym. To jest na przykład zdjęcie pana Radosława, który stoi po pas w wodzie i trzyma uratowanego dzikiego zająca. To zdjęcia innego pana, który rzucił się na pomoc tonącemu jeżowi i owinął go następnie w ręcznik – odpowiada dziennikarka. – Myślę więc, że dużo więcej jest takiego pozytywnego obrazu, że liczymy się z losem zwierząt, bo myślimy o nich nawet w tak trudnych chwilach.Są też zdjęcia z wrocławskiego schroniska dla zwierząt, do którego ustawiają się długie kolejki samochodów, by chociaż na te kilka ciężkich dni przygarnąć po jednym czworonogu. – Czy jestem zaskoczona? Chyba nie, bo Polacy są dobrzy w takich akcjach. Bardzo się cieszę, to jest piękne i budujące – ocenia Flieger. – To właśnie istota człowieczeństwa, to nas czyni społeczeństwem. W sensie to, co myślimy o naszych braciach mniejszych, że to jest też w pewnym sensie substancja społeczna, substancja narodu.Ale może rzeczywiście są sytuacje, kiedy pojawia się dylemat, gdzie rzucić siły ratunkowe, czyli czym mają zająć się strażacy? – Ja bardzo ufam służbom, bo publicysta, do którego się przed chwileczką odnieśliśmy, czyli Łukasz Warzecha. siedząc w bezpiecznym miejscu, w domu, stukając w klawiaturę komputera, napisał coś, co podważa zaufanie do służb. On z kanapy im radzi, jakie są priorytety, kogo mają ratować. A ja chciałabym wyrazić gorące i wielkie poparcie dla służb. Wierzę w to, że strażacy wiedzą, kogo ratować, jakie są ich możliwości, co mogą zrobić i myślę, że nie potrzebują w tym momencie rad publicystów z Warszawy, tylko robią swoją robotę – odpowiada dziennikarka.Skąd ta wiara w służby? – Ona się bierze z obserwacji tego, jak służby mundurowe działają na przestrzeni lat i podczas wielu kryzysów. Straż pożarna jest tą akurat służbą, która się cieszy nieustannie, od wielu lat, we wszelkich badanach opinii publicznej, największym zaufaniem Polaków spośród wszystkich służb.– Na co dzień państwo jest takim chłopcem do bicia, mówimy często, że państwo nie działa, że trzeba wszystko załatwiać sobie na własną rękę. A w sytuacji kryzysowej się okazuje, że to państwo jednak działa sprawnie, że jego służby skutecznie pomagają Polakom, którzy tracą właśnie dobytek życia, którzy wymagają ewakuacji. Mam nadzieję, że ta tragedia będzie takim momentem, w którym zmienimy sposób myślenia o państwie i spojrzymy na nie w końcu nie jak na opresora, ale jak na błogosławieństwo. I będziemy się cieszyć z tego, że funkcjonujemy w obrębie takiej wspólnoty – podsumowuje Estera Flieger. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/17/202420 minutes, 59 seconds
Episode Artwork

Michał Kolanko: Ludzie w czasach kryzysu czują fałsz

Ludzie w czasach kryzysu czują fałsz. Pielgrzymki na wały nie są nikomu potrzebne – mówi w podcaście "Rzecz w Tym" Michał Kolanko, dziennikarz "Rzeczpospolitej". - Wszystko można przegrzać – także krytykę rządu przez opozycję. Wydaje się, że PiS jest dzisiaj bliski takiego przegrzania krytyki – mówi gość Marzeny Tabor-Olszewskiej. - Rząd działa w sytuacji powodziowej proaktywnie. Widać było pod koniec tygodnia, że komunikaty są wypuszczane z wyprzedzeniem. Opozycja szuka trochę dziury w całym, ale Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że pomimo tego, iż polityki obecnie nie ma - nastąpił reset spraw politycznych - to jednak rząd jest cały czas oceniany – mówi Michał Kolanko.- Każda sytuacja kryzysowa o tak ogromnej skali jest czasem, w którym można się zbudować polityczne. Są jednak dwa ryzyka. Ryzyko wpadki poprzez szkodliwą wypowiedź, ale też ryzyko „przegrzania” swojej obecności i zaangażowania – mówi dziennikarz rp.pl w podcaście "Rzecz w Tym".- Wszystko można przegrzać – także krytykę rządu przez opozycję. Wydaje się, że PiS jest dzisiaj bliski takiego przegrzania krytyki – przekonuje Kolanko. - Obecnie wszyscy się skupiają na tym żeby pomagać. Czas na powrót polityki będzie, ale politycy PiS muszą być ostrożni, żeby nie eksponować celów politycznych ponad trudną sytuację powodzian - dodaje.- Pandemia koronawirusa, ale też wybuch wojny w Ukrainie, były sytuacjami, w których politycy zobaczyli, że są oceniani w momentach kryzysu. Te sytuacje wiele osób nauczyły reagowania w kryzysie. Dzisiaj jednak jest taki moment, żeby pomóc ofiarom powodzi. Na rozliczenia polityczne przyjdzie czas – mówi gość programu "Rzecz w Tym".- Opinia publiczna oczekuje przede wszystkim nieprzesadzonej obecności polityków i jasnych komunikatów. Nie potrzebujemy ani siana paniki, ani PR-owych ustawek. Ludzie w czasach kryzysu czują fałsz. Pielgrzymki na wały nie są nikomu potrzebne – tłumaczy Kolanko. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/16/202416 minutes, 43 seconds
Episode Artwork

Dzięki kłopotom Czarneckiego, rząd nie musi się tłumaczyć ze swoich problemów

Dlaczego zatrzymanie Ryszarda Czarneckiego stało się tak dużym politycznie wydarzeniem? – Coraz więcej pojawiało się informacji na jego temat – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz i publicysta „Rzeczpospolitej”.Gość podcastu zwrócił również uwagę na fakt, że Czarnecki był jedną z twarzy Prawa i Sprawiedliwości. – Bywał na Nowogrodzkiej, miał dostęp do ucha prezesa Kaczyńskiego, a nawet jak nie miał, to sprawiał wrażenie, że ma. Dbał o dobre kontakty z dziennikarzami i różnymi środowiskami – zauważył Nizinkiewicz.Dziennikarz przypomniał, że w Polsce obowiązuje domniemanie niewinności i dopóki nie będzie prawomocnego wyroku nie można mówić, że jest winien zarzucanych mu czynów. Zauważył jednak, że nawet politycy PiS nie chcieli bronić sprawy kilometrówek, czyli wniosków o zwrot kosztów podróży do siedziby Parlamentu Europejskiego dziwnymi środkami transportu. – Jego tłumaczenie było nieakceptowalne – mówił Nizinkiewicz. - Nie zaprzeczył zarzutom, ale zrzucił winę na współpracowników – tłumaczył dziennikarz. – Inaczej niż przy sprawie zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika czy Marcina Romanowskiego, politycy PiS nie stają za nim murem. Co mówił o nim Przemysław Czarnek czy Jacek Sasin? – pytał.Według Nizinkiewicza zatrzymanie Czarneckiego jest wygodne dla rządzących. – Nikt nie mówi już o błędzie Donalda Tuska, jakim było wycofanie wpisu w mediach społecznościowych opublikowanej w Monitorze Polskim kontrasygnaty pod nominacją neosędziego – zauważył. Jego zdaniem to wycofanie było błędem, ponieważ ożywiło sprawę, która już raz zaszkodziła premierowi. Zwrócił też uwagę na wypowiedź Tuska o tym, że jego działania będą krytykowane za to, że nie będą w pełni realizować zasad praworządności. – Jeśli się krytykowało PiS za łamanie praworządności, trzeba samemu być konsekwentnym – mówił Nizinkiewicz. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/12/202425 minutes, 41 seconds
Episode Artwork

Kamala Harris miała wizerunek „Mamali”. W debacie pokazała, że potrafi brać udział w ostrych starciach

- Dotychczas Kamala Harris nie brała udziału w ostrych debatach politycznych. Stała z boku. Miała wizerunek łagodnej „Mamali”, a nie gracza wagi ciężkiej – mówi w podcaście "Rzecz w Tym" Artur Bartkiewicz, szef wydawców strony głównej rp.pl.- Zwolennicy Donalda Trumpa jeszcze przed zakończeniem debaty mówili, że wygrał ją… Donald Trump. Z kolei zwolennicy Kamali Harris wskazywali na jej zwycięstwo. Jednak już pierwszy sondaż po tym wydarzeniu pokazał, że wygrała jednak Kamala Harris. Większość zarejestrowanych wyborców, którzy oglądali debatę uznali, ze Harris była lepsza, pomimo, że to już szósta debata Donalda Trumpa – mówił Artur Bartkiewicz.- Po trudnym początku Kamala Harris rozluźniła się i zaczęła czuć się coraz lepiej podczas dyskusji z Donaldem Trumpem. Prowokowała go do takich wypowiedzi, które nie służyły kandydatowi Republikanów. Trump wystawił się na łatwy strzał, powtórzył pogłoski na temat zjadania zwierząt domowych przez migrantów, co jest oczywistym fake newsem – mówił gość podcastu Rzecz w tym.- Nasze europejskie debaty w porównaniu z amerykańskimi są naprawdę merytoryczne. W Stanach Zjednoczonych mamy zawsze do czynienia z show. Kamala Harris ma wizerunek polityka sympatycznego. Niekoniecznie Amerykanie widzą w niej mocnego lidera – mówi Bartkiewicz i dodaje, że podczas debaty widzowie przekonali się, że Harris może pokazać się także z "ostrzejszej" strony.- Dla Amerykanów najważniejsza jest polityka wewnętrzna. To ogromny atut Donalda Trumpa. Pomimo sześciu bankructw, które ogłaszał Donald Trump wciąż ma wizerunek tej osoby, która zna się na biznesie. Kamala Harris nie ma takiego zaplecza – mówi gość Marzeny Tabor – Olszewskiej. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/11/202422 minutes, 13 seconds
Episode Artwork

Między Izbą Cywilną Sądu Najwyższego a Norymbergą

Koalicja rządząca stosuje wersję formuły Radbrucha. Zmiany wprowadzone za czasów PiS w sądownictwie są nielegalne, dlatego premier wycofał kontrasygnatę – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospoltej” odpowiedzialny za newsroom prawny. Deklaracja premiera Donalda Tuska o wycofaniu kontrasygnaty do decyzji Andrzej Dudy, który powołał sędziego Krzysztofa Wesołowskiego do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego wywołała wielkie poruszenie w środowisku prawników.Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej nazwał decyzję premiera „opcją atomową”. - A zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, której chcemy bronić albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć – mówił w TVN24 adwokat. Zdaniem Tomasza Pietrygi ruchy premiera Donalda Tuska świadczą o stosowaniu współczesnej wersji formuły Radbrucha. Ten filozof prawa sformułował koncepcję pomagającą rozliczać nazistowskich zbrodniarzy. Głosiła, że skrajnie niemoralne prawo nie jest prawem, nawet jeśli jest uchwalone z pozorami legalności.- To dlatego premier Donald Tusk w piątek w dyskusji ze środowiskami prawniczymi wspomniał procesy norymberskie – dopytywał Michał Szułdrzyński.- Wydaje mi się, że tak – odparł Pietryga. Jego zdaniem część radykalnie nastawionych przedstawicieli środowiska prawniczego uważa wszystkie zmiany wprowadzone przez PiS za nielegalne. Więc i ich konsekwencje są nielegalne. – Zgodnie z tą formułą Radbrucha. Choć porównywanie III Rzeszy i PiS to przesada – podkreślił.Jego zdaniem rozwiązaniem sporu może być tylko kompromis. – To musi być decyzja polityczna o kompromisie, za którą pójdzie kompromis prawny – stwierdził Pietryga. Choć przyznał, że szans na niego dziś nie widzi. – Premier Tusk jest pod wpływem najbardziej radykalnych przedstawicieli środowisk prawniczych, którzy wykluczają jakikolwiek kompromis z prezydentem Andrzejem Dudą, KRS czy neosędziami – zauważył. Choć nie ma w tej sprawie jednomyślności w środowiskach prawniczych. – Przykładem może być głos Przemysława Rosatiego czy Andrzeja Zolla, ale oni nie stanowią większości w środowiskach prawniczych. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/10/202427 minutes, 46 seconds
Episode Artwork

Estera Flieger: Jarosław Kaczyński szuka księcia z bajki

Jarosław Kaczyński – prezes PiS szuka do wyścigu prezydenckiego kandydata „młodego, wysokiego, okazałego, przystojnego, który ma rodzinę, zna bardzo dobrze język angielski, a najlepiej dwa języki obce”. – Oznacza to, że szuka księcia z bajki – komentuje Estera Flieger, dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Do tych kryteriów powinien zostać jeszcze przymiotnik „bogaty”, biorąc pod uwagę problemy PiS z subwencją.Pozostał już niecały rok do wyboru kolejnego prezydenta Polski. Na dzisiaj wiadomo niewiele i dlatego arena politycznych rozgrywek jawi się dość tajemniczo. Co wiemy dzisiaj o możliwym scenariuszu na przyszłoroczne wybory? Marzena Tabor – Olszewska rozmawia o tym z Esterą Flieger – dziennikarką „Rzeczpospolitej ” w podcaście „Rzecz w tym”.Estera Flieger uważa, że istotną cechą potencjalnego prezydenta jest zdolność do konsensusu. – Potrzeba osoby, która będzie potrafiła stworzyć wspólnotę, zwłaszcza w kontekście sytuacji wojny na wschodzie – mówi dziennikarka „Rzeczpospolitej”.Flieger nie wyklucza scenariusza, w którym zostanie wystawiony jakiś kandydat PiS i jeśli nie będzie się sprawdzał, to w trakcie kampanii po prostu partia zdecyduje się wystawić kogoś innego.Dziennikarka w podcaście „Rzecz w tym” mówi także o tym, że złośliwi mogliby powiedzieć, że wymienione przez Jarosława Kaczyńskiego cechy idealnie opisują… Rafała Trzaskowskiego – polityka wskazywanego jako potencjalnego kandydata PO na prezydenta Polski. - Rafał Trzaskowski na pewno by chciał. Na ten moment nie mamy pewności czy na pewno Donald Tusk postawi na Trzaskowskiego. Możliwe, że jeśli kampania będzie oparta na takim totalnym „antyPiSie” to w grze pojawi się Radosław Sikorski – mówi Estera Flieger. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/9/202419 minutes, 24 seconds
Episode Artwork

Putin mówi, że głosowałby na Kamalę Harris i widzi szansę na pokój. O co mu chodzi?

Czy wypowiedzi Władimira Putina o Kamali Harris i o tym, kto powinien być mediatorem w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą, to sygnał wysłany do USA i administracji Joe Bidena? O tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jędrzej Bielecki.Gdy w Polsce kończy się Forum Ekonomiczne w Karpaczu, w Rosji rozkręca się Wschodnie Forum Ekonomiczne we Władywostoku. Władimir Putin postanowił je wykorzystać jako platformę do opowiedzenia światu o tym, jak widzi pokój w Ukrainie, a także kogo popierałby w wyborach prezydenckich w USA.Rosyjski dyktator oświadczył we Władywostoku, że mediatorami w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą powinny być trzy państwa: Chiny, Indie i Brazylia. – Putin jeszcze raz za darmo, nie robiąc niczego konkretnego w tym kierunku, prezentuje się jako ten, który proponuje pokój – tłumaczy Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.– A Zełenski nie proponuje – analizuje narrację Putina Bielecki. – Bo przypomnijmy, że prezydent Ukrainy za chwilę leci do Waszyngtonu, by na marginesie dorocznej sesji Rady Ogólnej ONZ spotkać się z prezydentem Joe Bidenem i najprawdopodobniej przedstawić mu to, co nazywa „planem zwycięstwa. Czyli jemu nie chodzi o pokój, tylko o zwycięstwo, a o pokój chodzi wyłącznie Putinowi. To on się dziś przedstawia światu jako zwolennik zakończenia wojny, którą przecież, jak doskonale wiemy, blisko trzy lata temu sam rozpoczął.Na Wschodnim Forum Ekonomicznym rosyjski dyktator opowiadał także, na kogo by postawił w wyborach prezydenckich w USA. Ocenił, że Kamala Harris ma „zaraźliwy uśmiech”, i skrytykował Donalda Trumpa, który miał być bardzo złym prezydentem USA dla Rosji, bo narzucił jej dużo ograniczeń i sankcji. Putin wierzy, że „Harris powstrzyma się od podobnych działań” – relacjonuje wypowiedź Putina prowadzący podcast Michał Płociński.– Gdyby Władimir Putin mówił o tobie, że jesteś znakomitym dziennikarzem, który doskonale wpisuje się w potrzeby Kremla, byłbyś z tego zadowolony? – odpowiada Jędrzej Bielecki. – Tak samo jest tutaj. To znaczy, jeżeli Putin mówi, że Harris jest wspaniała, no to jednak podważa ją bardzo mocno w oczach ludzi kochających demokrację, wolność i podobne postawy.Ale czy te dwie wypowiedzi – o pokoju i Kamali Harris – to nie jest przypadkiem sygnał wysłany do Joe Bidena? Demokratom podobno ma zależeć na tym, by samemu doprowadzić do jakiegoś rozejmu z Putinem, nim władzę przejmie Donald Trump i dogada się z rosyjskim dyktatorem na własnych warunkach. Jędrzej Bielecki tłumaczy jednak, że choć demokratom taki rozejm rzeczywiście by się przydał, szczególnie na czas kampanii wyborczej, to jest on raczej niemożliwy.– Wiadomo doskonale, na jakich warunkach Putin by na taki rozejm przystał. Są dwa podstawowe. Pierwszy: nie wycofują się z tego, co zdobyli. I drugi, znacznie ważniejszy: Ukraina zobowiązuje się, że nie będzie wchodziła do NATO, być może do Unii Europejskiej. Bo chodzi cały czas o jedno, od wielu wielu lat, czyli żeby całą Ukrainę poddać kontroli Kremla, nie tylko te tereny bezpośrednio przejęte przez Rosję – tłumaczy Bielecki. I dodaje, że Putin nie może po takiej liczbie ofiar zrezygnować ze swoich podstawowych celów. Co nas więc czeka? – Wojna na wycieńczenie. Drugi Wietnam.Poza tym w podcaście „Rzecz w tym” dziennikarze rozmawiają o kluczu do pokoju, który leży w Azji, i o szansach nacisku Zachodu na Indie i Chiny. A także o Turcji, która złożyła akces do BRICS. I jakie szanse ma NATO w długofalowej konfrontacji z nowym sojuszem państw autorytarnych i nastawionych sceptycznie do globalnego przywództwa USA. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/5/202423 minutes, 44 seconds
Episode Artwork

Dyrektor OSW: Dymisja Dmytra Kułeby nie ma związku z jego wypowiedzią o Wołyniu

Rekonstrukcja w ukraińskim rządzie to efekt rosnących wpływów Andrieja Jermaka, szefa administracji prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście „Rzecz w Tym”.  To było polityczne trzęsienie ziemi – tak o dymisjach siedmiu ministrów ukraińskiego rządu mówił Wojciech Konończuk, szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert przypomniał, że już wcześniej stanowiska straciło kilku szefów resortów, a ich fotele były nieobsadzone. W ten sposób, jak twierdzi Konończuk, prezydent Wołodymyr Zełeński szykuje dużą rekonstrukcję, która zwiększy wpływy administracji prezydenta w rządzie. Dlatego też wykluczył możliwość spełnienia postulatów opozycji ws. stworzenia – jak w Izraelu – gabinetu wojennego, w którym zasiadają również przedstawiciele opozycji.Co Dmytro Kułeba powiedział o Wołyniu?Pytany o związek dymisji Dmytro Kułeby, ministerstwa spraw zagranicznych, z jego wypowiedzią w czasie Campusu Polska Przyszłości, Konończuk zaprzeczył, jakoby miała ona coś wspólnego z jego wypowiedzią na temat Wołynia. Kułeba zrównał wówczas zbrodnię wołyńską z akcją Wisła i mówił o ukraińskich ziemiach odnosząc się do terenów obecnej Polski.– Plotki o jego dymisji pojawiały się już wcześniej – wskazał ekspert. Największe szanse na objęcie resortu spraw zagranicznych ma jego dotychczasowy zastępca, Andrij Sybiha, zaufany człowiek Andrieja Jermaka, stojącego na czele biura prezydenta. Sybiha wcześniej był zastępcą Jermaka w prezydenckiej administracji.Konończuk jednak wątpi, by nowy minister rozwiązał napięcia na tle historycznym między Polską a Ukrainą. Zwrócił też uwagę na trudność sytuacji związanej z rzezią wołyńską. – Ukraińcy nie rozumieją, że strona polska domaga się poszukiwań i ekshumacji szczątków ofiar, by móc je po chrześcijańsku pożegnać i pochować. Ukraińcy twierdzą też, że nie ma odgórnego zakazu poszukiwań i ekshumacji. Bo jak strona polska występuje z wnioskami o takie zgody, one nie są rozpatrywane – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich.Na Ukrainie nie ma alternatywy dla Wołodymyra ZełenskiegoZachód rekonstrukcją rządu, według Konończuka, nie będzie zachwycony, ponieważ narusza ona równowagę między prezydentem, rządem i parlamentem, która jest zapisana w ukraińskiej konstytucji. Jednak nikt poważny na Zachodzie nie będzie krytykował Zełenskiego za to, że sprawuje urząd mimo upływu kadencji. – Nie ma dla niego alternatywy. Opozycja ukraińska też uznaje jego mandat. To Rosja chciałaby nas poróżnić i pokazać Zełenskiego jako uzurpatora. Również kwestia korupcji jest używana do poróżnienia Ukrainy z Zachodem. Na początku Zełenski z nią walczył, ale to problem systemowy. Przed wejściem do Unii Europejskiej, będzie musiał zostać rozwiązany – zauważa Konończuk. Jego zdaniem jednak teraz z powodu korupcji nikt nie będzie blokował pomocy dla Ukrainy.Ekspert skomentował też krwawe bombardowania Charkowa, Połtawy i Lwowa, które miały miejsce w ostatnich dniach. – To odpowiedź Putina na ofensywę na Kursk i zajęcie 1000 km kwadratowych terytorium Federacji Rosyjskiej przez zgrupowanie kilkunastu tysięcy ukraińskich żołnierzy – tłumaczył. – A że od ponad dwudziestu lat Rosja jest państwem bandyckim, to odpowiedź jest bandycka - tłumaczył.Jego zdaniem ofensywa na Kursk nie przyniosła w pełni efektów militarnych – nie zmusiła Putina do wycofania części wojsk z Donbasu. – Do obrony obwodu kurskiego przerzucono wojska z okręgu leningradzkiego. Putin zacisnął zęby, ale nie odpuścił ofensywy na Pokrowsk – tłumaczył Konończuk. Mimo to operacja pod względem politycznym jest sukcesem. – Zełenski pokazał światu, że Ukraina nie jest ani tak słaba, by nie móc zając części ziem Federacji Rosyjskiej, ani Rosja nie jest taka potężna, jak się niektórym na Zachodzie wydaje – tłumaczył.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/4/202429 minutes, 24 seconds
Episode Artwork

Zatrzymanie Michała K. w Londynie jest bardzo ryzykowne dla Donalda Tuska

– Jeżeli do ekstradycji Michała K. nie dojdzie, to Donald Tusk i Koalicja Obywatelska będą mieć duży problem. Bo się okaże, że Wielka Brytania nie chce go nam wydać, uznając tę sprawę za polityczną. Czyli że nasi sojusznicy uważają, że jest to polityczne polowanie na czarownice – mówi Jacek Nizinkiewicz w podcaście „Rzecz w tym”. Serial z Michałem K. się rozkręca. Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) i bliski współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego czeka w Londynie na decyzję o ekstradycji. Samo jego zatrzymanie zostało wręcz euforycznie przyjęte przez wyborców koalicji rządzącej. Wydawać by się mogło, że po serii wizerunkowych wpadek Donaldowi Tuskowi uda się wreszcie przełamać polityczną niemoc.– Rząd Donalda Tuska musi pokazać sprawczość. Jeżeli w kampanii wyborczej mówili o rozliczeniach, jeżeli przez pierwsze miesiące swoich rządów cały czas mówili, że ci, którzy kradli, będą rozliczeni, to teraz muszą wskazać złodziei i pokazać, że ten rząd, ta władza jest skuteczna. I za winę będzie kara – mówi Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego „Rzeczpospolitej”.– Za rządów Prawa i Sprawiedliwości niejednokrotnie bywałem w gabinetach ministerialnych i słyszałem, co ministrowie mówili na temat samego Mateusza Morawieckiego, a także jego otoczenia – dodaje dziennikarz. – A Mateusz Morawiecki otoczył się ludźmi, którzy politykami nie są, ale byli ludźmi z biznesu, ludźmi zaufanymi byłego premiera. Niejednokrotnie słyszałem, że tam były kwestie wręcz gangsterskie. I jest, myślę, pokaźna teczka na Mateusza Morawieckiego, na jego ludzi, a co za tym idzie na Prawo i Sprawiedliwość. I to uderzy na pewno w PiS i pewnie doda punktów Koalicji Obywatelskiej, która pokaże: „Rzeczywiście rozliczamy”. Bo jeżeli chodzi o te rozliczenia, to zwróćmy uwagę, że to nie Trzecia Droga, to nie Lewica, to nie PSL, to nie Polska 2050 gardłują w kwestii rozliczeń. U nich te kwestie właściwie się nie pojawiają. One padają jedynie z ust polityków partii Donalda TuskaAle co, jeśli sąd w Londynie uzna, że Michał K. powinien zostać jednak w Wielkiej Brytanii i nie zostanie wydany Polsce? Czy to nie będzie powtórka ze sprawy wiceministra Marcina Romanowskiego? – To będzie coś znacznie większego – odpowiada Nizinkiewicz. – Bo to będzie jednak pokazywało, że opinia międzynarodowa, nasz zagraniczny partner, uważa, że w Polsce dochodzi do zatrzymań politycznych. No i jak to wytłumaczyć? Prawo i Sprawiedliwość ma wtedy na tacy podaną narrację. Poniekąd obóz władzy sam kręci na siebie bicz, jest za dużo wypowiedzi politycznych, które mogą wskazywać, że jest wywierana presja organy ścigania, prokuraturę itd.– Podobnie sytuacja wyglądała przed decyzją PKW, było wiele politycznych wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej i właściwie nie widziałem żadnego rozsądnego, który by powiedział: „Pani redaktor, nie wypada mi w tej kwestii się wypowiadać, to jest niezależna decyzja niezawisłego organu, który nie może czuć presji, tym bardziej partii rządzącej, więc pozwoli pani, że ja na to pytanie nie odpowiem”. Nie było czegoś takiego, oni wszyscy tak jakby w amoku, w szale rwali się do tego, by powiedzieć: „Tak, powinniśmy odebrać im maksymalnie dużo pieniędzy” – przypomina dziennikarz.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/3/202420 minutes, 47 seconds
Episode Artwork

Joanna Ćwiek–Świdecka: Nie znamy na razie wizji szkoły Barbary Nowackiej

Dziennikarka Rzeczpospolitej Joanna Ćwiek-Świdecka przyznaje, że na razie nie wiadomo jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy.Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Rok temu polską edukacją rządził jeszcze Przemysław Czarnek, zatem realne zmiany, które powoli wprowadza Barbara Nowaka rozpoczęły się właśnie dzisiaj. O kondycji polskiej edukacji w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor–Olszewska rozmawia z Joanną Ćwiek–Świdecką – dziennikarką Rzeczpospolitej. - W szkole za dużo dotychczas się nie zmieniło. Zniknęły prace domowe w szkołach podstawowych od kwietnia. Odchudzono od tego roku podstawę programową, natomiast największą zmianą jest to, że jest więcej luzu. Kuratoria mniej kontrolują, a więcej doradzają. Dzieci też są mniej przyłapywane na błędach. Jest większe zrozumienie dla szkoły i dla dzieci – mówi Joanna Ćwiek-Świdecka. Dziennikarka przyznaje jednak, że zmiany są wprowadzane zbyt wolno. Ekspertka przypomina, że dotychczasowa podstawa programowa była przeładowana liczbą informacji. Dzieci musiały się uczyć na pamięć. Zapominano natomiast o wyciąganiu wniosków, o tłumaczeniu przyczyn zjawisk i faktów. – Myślę, że dzieci uczyły się więcej w poprzedniej podstawie programowej niż pokolenie ich rodziców – mówi Ćwiek-Świdecka. Wskazuje natomiast, że informacje są powszechnie dostępne w sieci, dlatego szkoła powinna uczyć rzeczy, które zostaną nam w głowach w dorosłym życiu, a nie szczegółów, które w naturalny sposób wylatują z pamięci. Ćwiek- Świdecka przyznaje, że nie wie jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy – mówi dziennikarka Rzeczpospolitej. Rozmówczyni podcastu „Rzecz w tym” uważa, że szkoła powinna uczyć także jak zdobywać informacje i jak się ustrzec przed fake newsami. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
9/2/202415 minutes, 15 seconds
Episode Artwork

Ukraiński atak na obwód kurski to cios w wizerunek Putina

Od kilku dni mamy nową, radykalnie nową odsłonę wojny na wschodzie. Ukraińcy z prześladowanych stali się myśliwymi. Atak na obwód kurski wstrząsnął światem. Przeraził Władimira Putina. Możliwe nawet, że Rosjanie zrozumieją, że mamy do czynienia z wojną, a nie specjalną operacją militarną. O ukraińskiej ofensywie generał Stanisław Koziej, znawca wojska, wojen i były szef BBN mówi, że bije głównie w wizerunek Putina i stawia go przed pytaniem "co dalej?". Nie świadczy też najlepiej o kompetencji rosyjskich wojskowych. A komunikat dla świata? Bardzo jasny, Ukraina nie jest skazana na przegranie tej wojny, ale może w niej odnieść sukces. I jeszcze jedno: generał Koziej twierdzi, że ukraiński manewr odsuwa perspektywę konfrontacji Rosji z Zachodem. A to oznacza większe bezpieczeństwo dla Polski. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
8/13/202420 minutes, 18 seconds
Episode Artwork

Rafał Trzaskowski czy Donald Tusk? Założyliśmy się o prezydenta

Kto zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta? – Rafał Trzaskowski jest do tej roli predystynowany, a dla Tuska to byłoby za duże ryzyko – mówi Jacek Nizinkiewicz. – To będzie jednak Donald Tusk, bo chce zwieńczyć swoją polityczną karierę – odpowiada Michał Płociński. Platforma Obywatelska zwleka z potwierdzeniem, że ponownie kandydatem na prezydenta będzie Rafał Trzaskowski. Czy czeka na odpowiedni moment, by to ogłosić, czy może decyzja wciąż nie zapadła? A może nawet zapadła, ale ktoś chciałby ją jednak zmienić?Dziennikarze „Rzeczpospolitej” założyli się o dobrą książkę. Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego stawia zdecydowanie na to, że kandydatem będzie Rafał Trzaskowski. Michał Płociński z działu opinii twierdzi, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że będzie to jednak Donald Tusk. Jakie mają argumenty? Wykładają je w codziennym podcaście „Rzeczpospolitej”. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
8/7/202430 minutes, 15 seconds
Episode Artwork

Prof. Bogdan Góralczyk: Chiny szykują się do wojny

Chiny szykują się do wojny, ale w Białym Domu wolą ekipę Kamali Harris. O tym, ale i o Victorze Orbanie orientującym się na wschód, w podkaście "Rzecz w Tym" z prof. Bogdanem Góralczykiem rozmawiał Bogusław Chrabota.Chiny szykują się do wojny. Tak twierdzą eksperci. Ma to wynikać z wymykającego się rachunkowi ekonomicznego gromadzenia surowców strategicznych. Po przeciwnej stronie cieśniny tajwańskiej paniki jednak nie ma. Ale Tajwan snuje wizje inwazji; w Tajpej pokazano zwiastun serialu "Dzień Zero", o tym, jak wyspę atakują komunistyczni Chińczycy. Emisja całej serii w przyszłym roku. Wypada mieć nadzieję, że plany przewodniczącego Xi jej nie pokrzyżują. A w Ameryce potencjalna zmiana władzy; Donald Trump może zastąpić ekipę, której dziś jeszcze przewodzi Joe Biden. Która ekipa byłaby milej widziana ze strony Pekinu? Jednak administracja Kamali Harris, bo Pekin nie lubi nieprzewidywalności – twierdzi prof. Bogdan Góralczyk, gość podkastu "Rzecz w Tym". Na koniec o Orbanie. Ten zdecydowanie stawia na wschód. A skoro tak, czy należy go jeszcze tolerować w Unii Europejskiej? A może zawiesić członkostwo Węgier w grupie państw Schengen? O tym wszystkim dla "Rzeczpospolitej" mówi prof. Bogdan Góralczyk, wytrawny znawca Chin i Węgier. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
8/6/202430 minutes, 19 seconds
Episode Artwork

Krzysztof Izdebski: PKW nie ma podstaw do odrzucenia sprawozdania PIS. Ale to nie oznacza, że kampania w 2023 r. była przejrzysta. Wykorzystano środki publiczne

Zdaniem prawnika z Fundacji Batorego dzisiejsze przepisy dotyczące kampanii wyborczej, nie dają Państwowej Komisji Wyborczej realnej kontroli kampanii prowadzonej przez partie. – PKW bada papierowe faktury i sprawozdanie finansowe, a nie to, co działo się np. w mediach społecznościowych. Za co partia polityczna może stracić środki z budżetu państwa? Czym się różni dotacja od subwencji? Czy przepisy o finansowaniu partii politycznych odpowiadają rzeczywistości? – na takie pytania odpowiadał w podcaście „Rzecz w tym” Krzysztof Izdebski, prawnik z Fundacji Batorego zajmujący się jawnością finansowania polityki.Jak wyjaśniał ekspert, z jednej strony przepisy są bardzo szczegółowe, przez co partie tracą są karane za pomyłki w sprawozdaniu. Ale równocześnie PKW nie jest w stanie kontrolować aktywności partii w mediach społecznościowych.– Przekazywanie wozu strażackiego do remizy w okręgu wyborczym danego posła zwiększa jego szanse w wyborach – twierdzi pytany w kontekście afery w Funduszu Sprawiedliwości.Zaznaczył jednak, że by udowodnić złamanie przepisów przez partię, należy uprawdopodobnić, że wiedzieli o danym procederze pełnomocnicy wyborczy i liderzy partii i czy wyrazili na to zgodę. – W tym kontekście można rozpatrywać list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry z 2019 r. – mówił Izdebski. Dodał jednak, że PKW nie może dziś wrócić do rozliczenia tamtej kampanii wyborczej. Przepisy pozwalają jej wyłącznie oceniać sprawozdanie za 2023 rok.Ekspert nie ma wątpliwości – bez względu na to, czy PKW przyjmie czy odrzuci sprawozdanie PiS – że w kampanii z 2023 r. PiS używał środków publicznych w swej kampanii wyborczej. – Nawet pozytywna decyzja PKW nie oznacza, że wszystko było ok – mówi. W ocenie Izdebskiego jednak obecne przepisy nie pozwalają na odrzucenie sprawozdania Prawa i Sprawiedliwości. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
7/31/202432 minutes, 34 seconds
Episode Artwork

Jacek Cieślak: Reinterpretacja obrazu, czy obraza chrześcijaństwa. Co wydarzyło się w Paryżu?

- Wszyscy byli zaskoczeni skalą tego widowiska. Nic nie wskazywało na to, że coś tak spektakularnego wydarzy się w Paryżu. Dotychczas te gale były zdecydowanie skromniejsze – mówi w podcaście Rzecz w tym Jacek Cieślak – dziennikarz serwisu Kultura Rzeczpospolitej.- To co się stało wokół „Imagine” Johna Lennona, wszystkich nas poruszyło. Mam nadzieję, że to będzie dla wszystkich lekcja odpowiedzialności za to co mówimy. Kiedy w Polsce myślimy o „komunizmie” to mamy na myśli zbrodniczy system, prześladowania, więzienie, wyroki śmierci. Jeśli ktoś jednak nazywa Johna Lennona komunistą – to powinien sięgnąć do źródeł, a tym źródłem powinien być ostatni wywiad Lennona, w którym mówił on o chrześcijańskiej inspiracji, która skłoniła go do napisania „Imagine” – mówi Jacek Cieślak.- Drugim punktem zapalnym była – jak niektórzy twierdzą – reinterpretacja obrazu „Ostatnia wieczerza”, dla innych była to obraza najważniejszego momentu chrześcijaństwa – mówi Cieślak, nadmieniając, że pozostawia widowni ocenę tego „artefaktu”. - Kiedy oglądałem widowisko bardzo mnie zabolała nieporadność komentatorów w telewizji. Sztuka ma pewien język, ma swoich specjalistów. Warto było przygotować się do komentowania otwarcia igrzysk, do odczytania tych wszystkich kodów. Niestety mieliśmy tu do czynienia z niedowartościowaniem kultury – ocenia Cieślak. W piątek oczy całego świata skierowane były na Paryż - miasto kultury, a od piątku miasto sportu. W podcaście "Rzecz w tym" wspominamy otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
7/29/202417 minutes, 46 seconds
Episode Artwork

"Zmiana definicji gwałtu wszędzie rodziła obawy, ale nigdzie się one nie sprawdziły"

– Tego typu regulacje zostały przyjęte chyba w 17 państwach europejskich i kilku na świecie. I wszędzie, może w różnym stopniu, te obawy się jakoś tam pojawiały, ale nie widać, żeby potem się sprawdzały. A nie sądzę, by polskie kobiety były bardziej zawistne od np. Hiszpanek czy Dunek – mówi Piotr Szymaniak, dziennikarz działu prawnego "Rzeczpospolitej". Nowelizacja Kodeksu karnego zmieniająca definicję zgwałcenia wraca do Sejmu. Senat odrzucił kontrowersyjną poprawkę nazwaną „prawem Romea i Julii”. Co się kryje pod tą nazwą? I czy zmiana definicji gwałtu jest potrzebna – o tym w codziennym podcaście „Rzecz w tym” Michał Płociński rozmawia z Piotrem Szymaniakiem z działu prawnego "Rz".Dlaczego w ogóle postanowiono zmienić definicję zgwałcenia? – Istnieją dwa powody. Pierwszy wynika z uregulowań międzynarodowych, w szczególności z Konwencji stambulskiej, która wymaga, aby państwa sygnatariusze tak uregulowały swoje przepisy dotyczące zgwałcenia, żeby obejmowały one każdy niekonsensualny akt seksualny – wyjaśnia Piotr Szymaniak. – A drugim powodem jest obowiązująca praktyka, która się wykształciła w polskim orzecznictwie, polegająca na tym, że z reguły bardzo trudno jest ofiarom wykazać, że do stosunku doszło pod wpływem jakiejś przemocy. Czy to już na etapie zgłaszania takiego przestępstwa na policji, w prokuraturze, czy później w sądzie kobiety stykają się z zarzutem „być może za słabo pani się broniła…”.– Gdyby ofiara jasno dała znać oprawcy werbalnie, że „nie chce”, to podejrzewam, że sąd nie uznałby tego za gwałt – ocenia Szymaniak. – Mogę się posłużyć dość szokującym przykładem, jak w jednym z orzeczeń, w którym Sąd Najwyższy odrzucił kasację na niekorzyść pokrzywdzonej, stwierdził tak: „Zachowanie pokrzywdzonej, to jest odpychanie rąk oskarżonego, gdy był nad nią oparty, płacz oraz słowa, by ją zostawił, nie przekonuje w zestawieniu z działaniami, które w tym czasie podejmował oskarżony, w tym odwracaniem pokrzywdzonej, rozszerzaniem jej nóg, zdejmowaniem bielizny oraz dokonywaniem czynności o charakterze seksualnym, by pokrzywdzona stawiała opór”…Tylko czy to na pewno jest to problem niedobrego prawa, czy może jednak nieżyciowej praktyki prokuratorów i sędziów? – Gdybym ja miał odpowiedzieć na to pytanie, to powiedziałbym, że problem nie leży w przepisach. Gdyby chcieć, każdą taką sytuację można by podciągnąć pod choćby podstęp, nawet jeżeli nie było przemocy, groźby itd. Natomiast prawda jest taka, że zmiana praktyki często wymaga właśnie zmiany przepisów. Można oczywiście robić to metodami miękkimi poprzez różnego rodzaju szkolenia dla policjantów, prokuratorów, sędziów itd., tylko to zajmuje bardzo dużo czasu, a efekty nie są pewne. Z reguły zmiana prawa szybciej zmienia praktykę – wyjaśnia. Czyli potrzeba wstrząsu, zdecydowanego pokazania sędziom i prokuratorom, że czas na zmiany? – Niestety trochę tak – odpowiada rozmówca.A co z tzw. prawem Romea i Julii – jak prof. Monika Płatek określiła poprawkę mającą dotyczyć stosunków seksualnych między nastolatkami, która to w efekcie mogłaby zmniejszyć kary dla pedofilów? Sprawa ta w ostatnich dniach szczególnie mocno rozgrzała internautów, pojawiły się nawet zarzutów, że senatorzy próbują w dziwny sposób przemycić do nowelizacji właśnie ochronę pedofilów. – Na tyle, na ile obserwuję prace nad stanowieniem prawa, to wydaje mi się, że to byłby zbyt duży komplement dla parlamentarzystów, bo takie działanie wymagałoby pewnego rodzaju przebiegłości, podstępu itd. A zwykle to jest tak, że takie poprawki są po prostu nieprzemyślane, posłowie często głosują nad rzeczami, na których się nie do końca znają, nie rozumieją konotacji między różnymi przepisami. Zresztą trudno podejrzewać o takie działanie rzecznika praw dziecka, który był autorem tej poprawki – ocenia Piotr Szymaniak. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
7/25/202419 minutes, 31 seconds
Episode Artwork

KPO albo władza? „Bez zmian w ustawie o SN nie będzie w ogóle unijnych funduszy”

„Od dwóch do trzech miesięcy. Tyle czasu – od momentu wejścia w życie zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym – potrzeba na wypłatę pierwszych funduszy w ramach KPO w wysokości 4,2 mld euro. Jeśli nie będzie tej ustawy, nie otrzymamy nie tylko tych pieniędzy, ale także funduszy przyznanych Polsce w normalnym budżecie UE” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli w rozmowie z Cezarym Szymankiem. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
1/10/202318 minutes, 17 seconds
Episode Artwork

Wojna Rosji z Ukrainą. „Kijów woła: powstrzymajcie szaleństwo Putina”

„Nikt chyba nie wie, co może powstrzymać szaleństwo Władimira Putina. Ale trzeba użyć wszelkich środków, aby obronić Ukrainę przed rosyjskim agresorem. Kijów wcale nie opustoszał, ludzie się po prostu schowali. I będą zapewne bronić swojego miasta, ale potrzebują też pomocy” – mówi Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. "Rzecz W Tym" - czwartek, 24 lutego 2022 r. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
2/24/202218 minutes, 41 seconds
Episode Artwork

„Jeśli Gowin zagłosuje za kandydatem opozycji na RPO, wtedy...”

„To byłby game changer, jeśli Porozumienie zagłosuje na kandydata opozycji na Rzecznika Praw Obywatelskich, a nie tego, wskazanego przez PiS” – mówi Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz „Rzeczpospolitej”. Wspólnym kandydatem opozycji na nowego RPO ma być prof. Marcin Wiącek. PiS ogłosił natomiast, że jego kandydatem będzie senator Lidia Staroń. Ledwie kilkanaście godzin żyła kandydatura Porozumienia, profesora Marka Konopczyńskiego.  „Rzecz W Tym” – czwartek, 27.05.2021 r. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
5/27/202118 minutes, 53 seconds
Episode Artwork

„Wygrał Morawiecki. Przegrał każdy, kto liczył na debatę o KPO”

„Prawo i Sprawiedliwość skupiło się na wyciszeniu protestu Solidarnej Polski i na nagłośnieniu stanowiska Platformy Obywatelskiej. W ten sposób rząd Mateusza Morawieckiego wygrał głosowanie nad Funduszem Odbudowy również wizerunkowo” – mówi Michał Kolanko w rozmowie z Cezarym Szymankiem. Wczoraj Sejm przyjął ustawę o zasobach własnych UE, która daje zielone światło Warszawy na uruchomienie przez Brukselę Funduszu Odbudowy. Marszałek Senatu zapowiada jednak poprawki, które wprowadzą mechanizm większej kontroli nad wydawaniem środków. „Rzecz W Tym” – środa, 05.05.2021 r. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
5/5/202113 minutes
Episode Artwork

Prof. M. Czech: Szczepienia na koronawirusa powinny być obowiązkowe

„Oczywiście, że się zaszczepię” – zapowiada prof. Marcin Czech, epidemiolog, były wiceminister zdrowia. Sam jest ozdrowieńcem, był chory na koronawirusa. Ale jak przekonuje, wytworzone w ten sposób przeciwciała mogą chronić tylko kilka miesięcy. „Moim zdaniem, szczepienia na koronawirusa powinny być obowiązkowe. Choćby po to, aby uchronić od choroby tych, którzy nie mogą tego zrobić ze względów zdrowotnych, czyli już istniejących przypadłości” – mówi prof. Czech. I dodaje, że z pewnością im bliżej będzie rozpoczęcia tej akcji, tym więcej będzie pojawiało się pseudoteorii ruchów antyszczepionkowych. „Ale miejmy nadzieję, że około 80 proc. społeczeństwa się zaszczepi i osiągniemy odporność na COVID-19” – mówi gość programu Cezarego Szymanka.„Rzecz W Tym”, czwartek 03.12.2020 r.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
12/3/202023 minutes, 49 seconds
Episode Artwork

Sejm i ulica na dzień przed strajkiem kobiet

„Autorytaryzm może być jedną z konsekwencji dzisiejszych wydarzeń w Polsce” – mówi dr Anna Materska – Sosnowska z Uniwersytetu Warszawskiego. „Konsternacja i zaskoczenie” – tak reakcje w Prawie i Sprawiedliwości na uliczne protesty opisuje Michał Kolanko, dziennikarz „Rzeczpospolitej”. Tymczasem orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji jest gotowe do opublikowania. A jutro strajk kobiet.„Recz W Tym”, wtorek, 27.10.2020 r.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
10/27/202029 minutes, 57 seconds
Episode Artwork

Piątka dla zwierząt, nowa tarcza i kurs rządu na zderzenie ze ścianą

„Ostateczny kształt ustawy o ochronie zwierząt poznamy dopiero po kolejnych głosowaniach w Sejmie” – mówi Zuzanna Dąbrowska, po przyjęciu „piątki dla zwierząt” przez Senat. Rząd analizuje tymczasowe zniesienie zakazu handlu w niedzielę, a Krzysztof Kowalczyk dorzuca w imieniu biznesu kolejne rozwiązania, które warto przyjąć w obliczu szalejącej epidemii. Tym bardziej, że obecna polityka prowadzona przez premiera Mateusza Morawieckiego to zdaniem Łukasza Warzechy prosta droga na zderzenie ze ścianą, bo stare pomysły – choć znane - nie działają. „Rzecz W Tym”, środa 14.10.2020.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
10/14/202030 minutes, 27 seconds